czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 33 - Pościg za intruzami.

-Muszę skorygować jeden fakt. Nie chcę mieszać w to matki i tak prawie zawału dostała jak mnie zobaczyła. Powiedziałem to również Alice w chwili wolnej. Zatem pora na ciebie. Cóż ja już nie mam prawego oka...
-Co?!! Jak to nie masz?
-Eh... Czy ty zawsze musisz się tak wydzierać jak coś cię zszokuje?! Dobra spokój... Zacznę od początku:
W tamten wieczór co przyszli do mnie zszokowani nadprzyrodzeni, że możliwe jest wystąpienie kodu M28 ,ja...
-Ej chwila a czym właściwie jest kod M28?
-Jak ty w ogóle zdałaś egzamin z teorii?! Rozumiem, że mogłabyś nie wiedzieć czym jest np. kod Z06 czy U88 ale[...]
-O czym on do mnie mówi? To takie coś w ogóle istnieje?
-pomyślała. 
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Ehh..No to jeszcze raz, kod M28 w jednym zdaniu(oprócz procedur jak w takim wypadku należy się zachowywać) to możliwość zbrojnego napadu na nasze terytorium, który może mieć na celu zamach na wyższe instancje bądź wszczęcia wojny. Chodź dziwi mnie czemu wycofali się nagle ponadto nie kryli się z tym... Może w takim razie to powinien być bardziej kod G54?
-Ty mi nie wyskakuj z kodami bo ja i tak nic nie rozumiem co do mnie mówisz!  Zamiast z jakimiś duperelami mi wyjeżdżać to mów co się stało!
-Powiedz mi, czy na pewno jesteśmy ze sobą spokrewnieni?
-Prosisz się o użycie siły! To ja powinnam zadać to pytanie ty sztywniaku!
-Co żeś powiedziała?! Nie mam na ciebie sił... Pominę twoją uwagę i opowiem co się stało:
Gdy dowiedziałem się co nastąpiło, bezzwłocznie udałem się w miejsce, które wskazali mi moi podwładni. Wraz z 2 innymi kapitanami oraz 2 nadprzyrodzonymi o niższej randze mieliśmy udać się za nimi. Droga jaką nam wytyczyli okazała się być trafna choć nie wiedzieliśmy o tym. Biegnąc za nimi w pełnej gotowości sami byliśmy zdziwieni gdy przecięliśmy im drogę(ich aura była wszędzie więc nie mogliśmy dokładnie zorientować się w jakim dokładnie są miejscu). Podczas gdy inne zespoły błądziły po lesie szukając ich, my walczyliśmy z nimi. Jeden z kapitanów poszedł po posiłki aby uniemożliwić im ucieczkę. Ja ze swoim żywiołem ziemi(który był bardziej odpowiedni w lesie od drugiej mocy) i mojej broni w postaci rękawic(zwiększające siłę ciosów, odpornych na cięcia bronią białą oraz nadające potęgę mocy Rafaela) rzuciłem się jako pierwszy a za mną pozostali. W pewnym momencie ... -
w tej chwili Rafael się zamyślił.
-Może powinienem pójść wtedy na całość, ale... Zbyt dużo świadków by było a co jeśli nie powstrzymałbym się później? Ale skąd on wiedział o moim pochodzeniu i o Claire?-
chłopak wyglądał na zmieszanego zaś w jego głowie zaczęły przewijać się wspomnienia.
-Rafael wszystko w porządku? Nie trzymaj w niepewności, mów dalej!-
w tym momencie chłopak oprzytomniał.
-Aa...Już kontynuuję:
W pewnym momencie gdy skrzyżowaliśmy broń, wyszeptał do mnie parę znaczących dla mnie słów i wtedy...
-Uuu a jakie to słowa były?
-spytała podekscytowana.
-Nie interesuj się, nie twoja sprawa! Mówiąc dalej:
Zszokowany tym co usłyszałem, straciłem na chwilę czujność. Wykorzystał to, nie wiem co dokładnie zrobił ale ruszać się nie mogłem. Zadał mi parę ciosów zaś później wziął jakieś ostre narzędzie, pierwszy raz na oczy coś takiego widziałem i nim się zorientowałem wbił mi to w oko i wyjął je. Nie wiem czy chciał się mną dalej zabawić czy też nie ale odzyskałem panowanie w kończynach. Starałem zapomnieć o bólu spowodowanym brakiem prawego oka i dołączyłem do reszty
z kontratakiem (pomimo próśb abym sobie darował). Pech chciał, że ból wygrał i moja koncentracja nie była wystarczająca. Właśnie wtedy oberwałem nieźle w nogę przez co kuleję i już myślałem, że będzie po mnie ale jeden z niższych stopni chyba stwierdził, że zabawi się w bohatera. Najprawdopodobniej niedoświadczony rzucił się jak mu się podobało na przeciwnika. Mnie odepchnął daleko(gdzie zajęli się mną pozostali) zaś on sam zginął poprzez rozcięcie w pół... Było ich tylko dwóch ale naprawdę byli silni...
-Ojej...Nie sądziłam, że to aż tak źle było, przykro mi...-dziewczyna nie zdążyła już nic powiedzieć gdyż ktoś zapukał do drzwi.
Podeszła, otworzyła i się nieźle zdziwiła ale bez żadnych zbędnych rozmów wpuściła kobietę do środka.
-Co z tobą Claire? To aż dziwne, że wpuszczasz mnie jakby nigdy nic, nie mniej jednak cieszy mnie to bardzo.- powiedziała blond kobieta ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-Przyszłaś do brata czyż nie?
-Oczywiście, nie mogłam tak zwlekać gdy usłyszałam, że jest ciężko ranny.
- powiedziała zmartwiona.
-Claire czy to Emily przyszła?- zapytał z sąsiedniego pokoju.
-Taaa... Twoja ukochana przyszła i ją wpuściłam mimo zakazu ciotki. Spróbuj tylko mi powiedzieć, że jestem złą siostrą!

2 komentarze:

  1. Świetnie napisane, widać, że masz rękę do pisania, ale jak dla mnie mogłoby być dłuższe ;)
    Zapraszam:http://bailarina-de-color.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń