Podczas gdy Klops wydarł się na Claire, osoba za drzwiami wyszła. Tak jak sądziła dziewczyna, był to Matt. Zszokowany tym co właśnie ujrzał nie zamierzał długo zwlekać z rozmową.
-No proszę czego ja się tu dowiaduję. Wróciłem się, bo miałem wyrzuty, że wszystkiego ci nie powiedziałem, a tu sensacja jest jeszcze większa! - udał jakby go to bawiło.
-Nie udawaj, że Cie to nie rusza... Chwila, wspomniałeś o czymś... Czego mi nie powiedziałeś? -powiedziała udając równie niewzruszoną, że ktoś poznał jej sekret choć głos jej drżał.
-Nie zmieniaj tematu. Co ty sobie w ogóle myślałaś zakładając z nimi pakt? Zwariowałaś?
-To nie tak, że to z mojej własnej woli... To przez Makarona.
-Makarona? Nie wmawiaj mi tu, że to wina jedzenia... Czy ja wyglądam na niespełna rozumu żeby mi wciskać takie kity?!
-Kiedy to prawda! Ten lis przed tobą tak się nazywa zaś pies to Klops. - w tym momencie chłopak zaczął się śmiać
-Nie śmiej się z nas! My się nie naigrywamy z twojego imienia... - powiedział smutno Makaron.
-Matt, co właściwie chciałeś powiedzieć? Claire, czy mam wyjść? -spytała się Eve.
-Zostań, nie wychodź. Właśnie po co się właściwie wróciłeś?
-Ehh... Skoro nalegasze... Oczywiście nie martw się, nie jestem paplą więc jeśli nie chcesz to nie poinformuję pozostałych o twoim problemie. Posłuchaj, to co ci powiedziałem to nie wszystko co wiem. Chyba nie sądziłaś, że będąc synem przywódcy strefy nie słyszałem dziwnych rzeczy? Po pierwsze mam podstawowe pytanie do ciebie, kim ty jesteś?
-Jak to kim? Nazywam się Claire!
-Chodzi mi o twoją rasę! Zastanawiałaś się kim byli twoi rodzice?
- Jestem nadprzyrodzoną a zarazem zakazanym dzieckiem jeśli chodzi ci o to. Moi rodzice... Z pewnością byli nadprzyrodzonymi bo innej opcji nie ma.
-Nieprawda. Sądząc po twojej twarzy, twoja kochana ciotka nie miała nawet zamiaru ci powiedzieć... Twoi rodzice byli egzekutorami więc i ty również nim jesteś... Nie usłyszałem o twoim drzewie genealogicznym bezpośrednio ale wierz mi, że potrafię dobrze dedukować informacje, które posiadam. Wiem, że to duży szok dla ciebie ale niestety to prawda, co za tym idzie twoje rodzeństwo jest chociaż w połowie takie samo...
-Ja... Nie wiem co powiedzieć... Czy to prawda Klopsie? To dlatego nic nie chciałeś mi nic mówić? - spytała się zszokowana i roztrzęsiona lecz on spuścił wzrok i nic nie odpowiedział.
Dziewczyna widząc minę psa, wkurzyła się i zaczęła powoli iść w stronę drzwi.
-Gdzie się wybierasz? Zamierzasz od tego wszystkiego uciec? - spytała się zielonooka.
-Oczywiście, że nie! Idę poszukać Josephine i wygarnąć jej!
-Myślisz, że to coś zmieni? Powiesz je to czego się dowiedziałaś i czego będziesz oczekiwać w zamian? -powiedziała do niej z kamienną twarzą.
-Nie obchodzi mnie to, idę i zobaczę co się stanie! - rzuciła się do drzwi ale Matt ją powstrzymał.
-Eve ma rację. Nie możesz tak po prostu iść do niej. Myślisz, że dlaczego przyszedłem ci to powiedzieć? Gdy tylko opowiedziałaś o kartce oraz podejrzeniach wobec tej kobiety naszła mnie straszna myśl. Wróciłem aby ci powiedzieć. Pomyśl tylko... Jeżeli tą kartkę mogą odczytać tylko dwie osoby z twojego otoczenia to nie wydaje ci się to dziwne, że akurat to ona? - dziewczynę zaintrygowało to co mówi chłopak i przestała się szarpać.
-Nie rozumiem, wyraź się jaśniej.
-Wiele razy widziałem dziwne zachowania twojej ciotki tak samo jak dużo o niej słyszałem. Nie sądzisz, że teoria przeczytania kartki tylko przez egzekutorów miałaby sens? - zasugerował śmiało.
-Sądzisz, że ona i Rafael też są? Ale jakim cudem oni są tutaj? Przecież miejsce egzekutorów jest wśród swoich? Po za tym ja się wychowywałam od małego, chyba, że znów moje wspomnienia są zniekształcone... Nic już nie rozumiem....
-Byłaś tu od małego, co do tego nie ma wątpliwości. Pamiętam jak bawiliśmy się razem. - chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć ale do domu wróciła Josephine.
Chłopak wraz z Eve zaczęli udawać jakby właśnie się żegnali z żółtooką.
-Bądź czujna. -szepnął jej jeszcze na pożegnanie.
Wydawało się jakby wszystko było w porządku. Dzień mijał a wraz z nim pozostali domownicy wracali do domu. Nadszedł wieczór a więc pora spania. Dziewczyna położyła się bez słowa, nie miała ochoty z nikim rozmawiać.
-Nic z tego nie rozumiem... Czemu tak właściwie nie miałam ,,ataku'' po dowiedzeniu się o tym, że jestem egzekutorem? Całe życie gardziłam nimi a teraz okazuje się, że sama jestem jednym z nich. Może moje życie już na tyle się skomplikowało, że jedna zła wiadomość w tą czy drugą stronę nie robi mi różnicy? Albo jestem jeszcze zdziwiona tak bardzo poprzednią wiadomością, że ta obecna na mnie nie działa? Po za tym co sądzić o mojej rodzinie? Czy siostra też wie o tym sekrecie? Po za tym ten blondyn... Nie ma co rozmyślać, czas spać. - dziewczyna szybko zasnęła.
Em... ale tak w sumie to przed czym oni chcą ją chronić? Bo jak chodzi o społeczeństwo to ono do tej pory siedziało w miarę cicho. Jak tak pomysleć to w wiekszości przypadków dziewczyna sama sobie szkodzi i nikt specjalnie jej nie atakował. Ok może nie wiemy co z ciotką i może ktoś jeszcze potrafi czytać karteczkę (choć w sumie nie wiem co ma ta umiejętność do ewentualnego zaszkodzeniu dziewczynie), ale przecież autentycznie nic się nie dzieje...
OdpowiedzUsuńI jak fakt że Clarine jest zagrożona ma pomoc skoro nie będą wiedzieli gdzie się ona w danej chwili znajduje. Choć z drugiej strony... dobrze im na tym polu na razie szło, ale to chyba przypadki były, prawda ?
Nie ma co rozmyślać. pora spać - pomyślała i zasnęła. Też tak chce nagle zasypiać ;/
Dlaczego ona tak od razu uwierzyła Mattowi? A może nie tyle jemu co owej informacji. Precież mógł się mylić!
To że drugą osobą która odczytałaby kartkę jest Rafael, mnie nie dziwi, bo to podejrzewałam, ale czy w takim razie siostra Claire nie powinna być trzecią osobą? Co prawda tajemniczy ludź, ktorego imienia nie pamiętam wspominał o dwójce którą zna a tej mógłby nie znać...
Jeśli dał ostrzeżenie, że te dwie osoby mogą być groźne, więc niewykluczone, że czują urazę do niej. Skoro impuls będzie znajdować się w Claire to mimowolnie Ian jako właściciel swojej mocy będzie wiedzieć, w jakiej odległości znajduje się skrawek jego mocy.
UsuńUwierzyła bo jednak zna go od dzieciństwa, więc jakieś zaufanie ma do niego. Jeśli chodzi o mężczyznę, który dał jej karteczkę(nie pamiętasz imienia, bo go nie napisałam :P ) to w sumie jedyna osoba, która otwarcie zaczęła coś naświetlać Claire odnośnie jej sytuacji, więc myślę, że spróbowała uwierzyć w to. Siostra Claire nie jest w stanie przeczytać tego, ponieważ jest najzwyklej w świecie nadprzyrodzoną.
Z psychologicznego punktu widzenia nie wierzę by jej brat jej zagrażał. U panów ten rodzaj dokuczania nie jest równoznaczny z negatywnymi uczuciami, a w każdym razie nie aż tak by zabić, czy skrzywdzić...
UsuńTo nie kwestia zaufania do osoby, tylko do tego skąd czerpie informację. Ja mogę ufać nauczycielce że ona nie chce mnie okłamać, ale jak mi mówi że planet jest w naszym układzie 9 kiedy jest 8 (choć teraz chyba z powrotem jest 9, kit z tym), to nie wina jej złych intencji a źródła (i postępu badań za którym nie nadąża) że zostałam wprowadzona w błąd.
Niewykluczone, choć są osoby, które właśnie noszą jak mówisz maskę, za którą skrywają swoje uczucia, ale są też tacy, którzy są prostolinijni :P
UsuńMyślę, że mimo wszystko po prostu zaufała w jego intuicję i umiejętność sklejania informacji (czy jak to tam nazwać)
Bo sama tych informacji sklejać za bardzo nie potrafi XD.
UsuńTo zależy jakimi informacjami dysponował Matt :D
Usuń