środa, 19 listopada 2014

Rozdział 44 - Nowe otoczenie.

Wpadające do pokoju promienie słoneczne obudziły dziewczynę. Claire rozciągnęła się i otworzyła ociężałe powieki.Chciała obudzić zwierzęta gdy zorientowała się że nie jest w swoim domu.
-Gdzie ja jestem?!- pomyślała i rozejrzała się dookoła.
Pokój, w którym była malował się w ciemnych barwach. Samo wyposażenie nie należało do zbyt nowoczesnych ale było bardzo zadbane. Odwróciła głowę na lewo gdzie znajdowało się jedno duże okno. Sądząc po widoku drzew naprzeciwko okna domyśliła się, że znajduje się dość wysoko. Ciekawa tego gdzie się znajduje chciała szybko wstać ale momentalnie runęła na podłogę.
-Ałł... Co tu się dzieje? Czuję się jakbym przynajmniej miała tydzień intensywnego treningu! - w tym czasie dziewczyna z pewnym trudem wstała.
Starała się sobie przypomnieć, co się wydarzyło po tym gdy Matt i Eve opuścili progi jej domu ale miała tylko migawki wspomnień i nie potrafiła tego złożyć w całość. Szła w stronę drzwi, minęła duże lustro po czym cofnęła się do niego.
-Co tu się wyrabia!! Dlaczego ja wyglądam jak egzekutor?! Aaa... No tak, przynajmniej słowa Matta są prawdziwe. - spojrzała na siebie raz jeszcze jak wygląda ale jej czerwone oczy sprawiły w niej odrazę i odeszła.
Podeszła do drzwi i nasłuchiwała kroków. Była tak zmęczona, że nie była w stanie wyczuć żadnej aury. Gdy chciała zdecydować się otworzyć drzwi, ktoś z zewnątrz wpadł na ten pomysł szybciej. Drzwi otwierają się w stronę korytarza więc wpadła bezpośrednio na tę osobę.
-No proszę, miałaś dość siły aby wstać a w dodatku chodzić. No muszę przyznać, że wytrzymała jesteś. -powiedział zadowolony znany jej głos.
Spojrzała do góry na twarz aby się upewnić.
-Gdzie ja jestem dziwny blondynie!- już chciała się odsunąć od mężczyzny ale ciało odmówiło posłuszeństwa.
-Nie przemęczaj się za dużo choć sądzę, że i tak już za późno. Po za tym nie blondyn tylko ja też mam imię. Nazywam się Carl. - odpowiedział żółtooki chłopak.
-Nie obchodzi mnie jak masz na imię! Lepiej powiedz, co mi zrobiłeś i jak ja się tu znalazłam!
-A to ci nowina, nie pamiętasz co się działo wcześniej? Obecnie znajdujesz się w Strefie Egzekutorów, na twoje nieszczęście moja samowolka gdy ponownie poszedłem porozmawiać z tobą, rozgniewała niektórych i postanowili działać szybciej.
-Strefa Egzekutorów?!
-Owszem. Zapowiada się coraz ciekawiej. Na prawdę jesteś interesującą oso
bą. - odsunął dziewczynę od siebie ale jednocześnie ściskał ją za ramiona.
Przyglądał jej się jak ofierze. Na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech zaś dziewczyna z początku zdziwiona, zaraz po zobaczeniu uśmiechu wyrwała się i odeszła.
-Nie dręcz jej. Masz robotę do skończenia więc nie szukaj sobie więcej obiektów doświadczalnych. -powiedział jakiś głos.
Sylwetka wyłoniła się zza drzwi a Claire ujrzała egzekutora. Miał on długie czarne włosy, związane w kitek i był ubrany równie dostojnie co Carl.
-Wybacz, on tak zawsze do wszystkich.- powiedział z uśmiechem choć dziewczyna spoglądała na niego z obrzydzeniem.
Chłopak zrozumiał jej mimikę twarzy, chwycił Carla za ramię i poszedł. Claire miała tylko jedną myśl w tej chwili w głowie ,,ucieczka''.
-Muszę coś poradzić na to, tylko co? Nie wiem co się stało gdy mnie wzięto siłą tutaj. Sądząc po moim stanie, musiałam bronić się do ostatniego tchu. Jedno mnie tylko zastanawia, czemu ja właściwie nie mam dużych obrażeń? - tak sobie rozmyślała chodząc po tym dużym budynku szukając schodów.
 Zastanawiała się w jaki sposób ucieknie. Zmartwiła ją myśl, że jest sama a wszyscy wokół tacy silni.
-Zadziwiające. Jaki ten budynek jest duży... Zeszłam dwa piętra (po długim szukaniu schodów) a to jeszcze nie jest parter. Spoglądając w dół, wygląda jakbym miała przed sobą jeszcze z pięć pięter a mój pokój nie jest przecież tak wysoko! - usłyszała nagle śmiech za sobą.
-No proszę, szukałem cię bo zbliża się pora kolacji a ty aż tutaj powędrowałaś. Aż tak ci się spieszy na zewnątrz?
-Jakie na zewnątrz?!
-wykrzyknęła spanikowana.
-Wybacz mój śmiech ale to wygląda komicznie. Nie codziennie widzi się egzekutora, który jest tak bezmyślny. Każdy z nas wie, że te schody nigdzie nie prowadzą. Dawno temu jeden z naszych przodków nałożył wiele pieczęci na ten budynek, jedna z nich dotyczy wyjścia i wejścia do niego. Jesteś obecnie zbyt słaba bym ci pokazał jak wydostać się z budynku ale wszystko w swoim czasie. Proszę, nie zdziw się gdy będziesz świadkiem dziwnych rzeczy w tym budynku. Można rzec, że on wręcz żyje własnym życiem. Koniec tego gadania, chodź na kolację. - w tym momencie chciał pomóc dziewczynie iść ale ona stanowczo odrzuciła jego pomoc.
-Kolacja? Ja nie chcę jeść jakiś robaków! Co gorsza jak dadzą mi jakiegoś ugotowanego potwora?! -pomyślała ale wbrew plotkom krążących w jej strefie wyglądała ona normalnie.
Po skończonym posiłku dziewczyna tym razem skorzystała z pomocy aby dojść po ciemnym korytarzu do pokoju.
-Na prawdę jesteś zadziwiająca. Jesteś egzekutorem a nawet nie potrafisz widzieć w ciemności. -zaśmiał się chłopak w kitku odprowadzając ją do pokoju.
Gdy Claire weszła do swojego pokoju w pierwszej kolejności narzuciła jakąś płachtę na lustro bo nie miała zamiaru widzieć się w takim stanie.
-Może tutaj nie jest tak strasznie jak się mogło wydawać? Póki co każdy jest dla mnie miły choć nie wiem czy to nie tylko pozory. Jedno jest pewne, widok tak wielu egzekutorów w jadalni i te wszystkie czerwone oczy skierowane w moją stronę gdy weszłam przyprawiły mnie o gęsią skórkę! - wiele jeszcze miała tematów do zastanowienia ale sen ją przezwyciężył.

2 komentarze:

  1. "Masz robotę do skończenia więc nie szukaj sobie więcej obiektów doświadczalnych" - A w domyśle: " Bo i tak masz już ich pełną szafe, a potem nie ma kto tego sprzątać." Pomijając zjedzony przecinek, to to zdanie ocieka sztucznością, a można by je tak pięknie wykorzystać *_* Pewnie równie sztucznie bo w prawdziwym życiu starcza
    "Zostaw ją i do roboty"
    Poza tym on nie szuka, on znalazł ;d
    Hym... ogólnie masz pomysł, ale tworzysz za dłuugie zdania. , a jak już rozwlekle to "Czy ty nie masz roboty do skończenia? To nie czas na wyszukiwanie obiektów do twoich doświadczeń." Albo "Później Carl, ona ci nigdzie nie ucieknie. Buahahaha..." ok przesadzam XD
    Nie wie co się stało kiedy ją wzięto siłą... Skąd ta pewność że siłą? Wbrew woli ok, ale siły za wiele użyć nie musieli, no chyba że zabili przy tym pół miasta, ale ona o tym nie wie.

    "Koniec tego gadania, chodź..." - zaczyna mnie zastanawiać ta moda na sygnalizowanie początku i końca swojej wypowiedzi. Ty są to tylko trzy słowa, ale wcześniej bywały i trzy zdania...

    Teraz napiszę Ci w komentarzu słów kilka. Może się przydadzą, może nie. Sama ocenisz o ile oczywiście to przeczytasz. Jeśli nie to... [...] I tym słowami kończę, bo i już dość tego pisania. Limit słów mi się w kończy, a jeszcze musze ci powiedzieć donapisania, tak więc...

    Albo budujesz świat od samych podstaw, albo lubisz się rozpisywać... co przy długości rozdziałów nie jest niczym złym.
    Am...kolacja wyglądała normalnie... Znaczy mieli klopsy i makaron jak mniemam a do tego kanapkę z szynką? ;> Rozumiem że to jedna z tych chwil gdy nie ma weny, ale przedstawienie musi trwać. Plus jet taki, że przy poprawianiu będzie można co dopisać.
    Miała w wyposażeniu pokoju płachtę?

    Najpierw ktoś chce z nią robić doświadczenia, jeszcze wcześniej jeden ją tykał nią wiadomo gdzie (no nie wiadomo -_-), potem się z niej śmiali, że nie widzi w ciemności, że nie ucieknie bo jest za słaba itp, itd. omijam że ją porwali nie tłumacząc w sumie nic... No może za wiele wymagam, ale czy to jest miłe traktowanie?
    Na pewno nie złe, czy bestialskie... W sumie jeszcze jej nie pokroili, ale w całokształcie wychodzą te postacie na co najmniej niegrzeczne i niekulturalne...

    Donapisania...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie to miałam na myśli, jeśli mówisz w ,,A w domyśle: [...]'', ale każdy ma prawo do własnej interpretacji słów :D Możliwe, że po prostu ma taką naturę, że wyszukuje nowych zajęć nie kończąc tych, które zaczął. Haha ten śmiech na końcu jest piękny xDDD Doszła do takich wniosków patrząc na swój stan i sam fakt, że zapewne broniła się. Niepowiedziane, że jej tok rozumowania jest błędny. ;)

      ,,Albo budujesz świat od samych podstaw, albo lubisz się rozpisywać...'' <- W sumie to chyba jedno i drugie. Czasami lubię głębiej coś opisać, a świat chyba jest wystarczająco różny od tego co znamy, więc jest zdecydowanie inny, choć parę elementów jest zachowane.

      Po prostu jedzenie, który każdy normalny człowiek je. :) Po prostu zrobiła sobie z czegoś płachtę, być może z jakiegoś obrusu.

      Niezbyt miłe traktowanie, ale wszystko w swoim czasie. Na wszystko znajdzie się odpowiedź w dalszych rozdziałach :P Przy okazji ukazuję czym różni się ludność w obu tych strefach :)

      Usuń