poniedziałek, 1 grudnia 2014

Rozdział 48 - Pieczęć budynku cz. II

Popchnięta przez mężczyznę w zbroi w kierunku drzwi znalazła się wewnątrz budynku. Zadziwiona tym czego była przed chwilą świadkiem nie mogła złożyć w jedną całość myśli. Wszystko działo się tak szybko w dodatku tak nielogicznie.
-Nie sądziłam, że tak szybko wrócisz w dodatku praktycznie zregenerowana. Nie wiem co sobie myślał ten stary zgred. Cóż nieważne, chodźmy do twojego pokoju.- powiedziała zirytowana zielonowłosa. 
-Nie rozumiem co tu się dzieje... Kim był ten mężczyzna?
-Zapytaj się go następnym razem, powinien ci wszystko wytłumaczyć. Moją rolą nie jest edukowanie Ciebie.
- powiedziała otwierając jednocześnie drzwi od pokoju.
-Czemu właściwie musimy zahipnotyzować mnie w swoim pokoju?
-Czy ty musisz zadawać tyle pytań?! To oczywiste, aby powstało połączenie tego pomieszczenia, twojej osoby, niezbędne do tego procesu.
Dziewczyna chciała zadać pytanie ale widząc minę dziewczyny, darowała sobie. Obie ustały na środku pokoju. Żółtooka zaczęła przeprowadzać hipnozę.
-Na raz, dwa, trzy wybudzisz się. -powiedziała zakańczając cały rytuał.
-To już koniec? - powiedziała ze zdziwieniem Claire, lecz w tym momencie dziewczyna popchnęła ją z dużą siłą na ścianę.
-Wreszcie, mam dość bycia miłą dla Ciebie. Od teraz jesteś moim wrogiem, nie mogę się doczekać dnia gdy zezłościsz się na mnie i znów będziemy walczyć. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
-Muszę na nią uważać. Kto wie, co do czasu przywrócenia pamięci może mi zrobić. Póki co mam większy problem na głowie. Muszę pójść ponownie do tych przeklętych schodów i spróbuje wyjść z budynku. Z pewnością znów spotkam tą osobę i dowiem się co nieco o tej pieczęci. - powiedziała i ruszyła w stronę schodów.
Ustała naprzeciwko schodów i zastanawiała się czy musi zrobić to samo co wcześniej. Chwile dumała po czym zaczęła skupiać moc w ręku i przenosić ją w stronę schodów. Rozejrzała się na prawo i lewo ale nic się nie zmieniło. Pożądany efekt został osiągnięty, ponieważ niebieskie drzwi pojawiły się przed nią. Przekroczyła dość nieśmiało próg a ku jej zdziwieniu przed nią stał ten sam mężczyzna, którego chciała spotkać a za nim drugie niebieskie drzwi.
-Chciałaś wracać do pokoju, a tym razem w jakim celu chcesz się przemieścić i gdzie dokładnie? - spytał się. 
-Przyszłam się pana coś zapytać... - powiedziała nieśmiało bo nie wiedziała jak zwrócić się do człowieka odzianego w zbroję.
-Nie często miewam gości, którzy chcą ze mną rozmawiać. Zamieniam się w słuch. -powiedział zaciekawionym głosem.
-Co pan tu właściwie robi? Skoro budynek ma pieczęć, to pan utknął tutaj nie mogąc wydostać się z budynku? Po za tym czemu wcześniej było zupełnie inaczej? Chodzi mi o tą polanę, ponieważ... -zaczęła tak szybko zadawać pytania, że tchu nie mogła złapać.
-Nikt ci nic nie powiedział o mnie? Hmm.... Zaczynając od początku. Jak wiesz budynek ten ma wiele pieczęci i można rzec, że jestem kimś w rodzaju stróża tego wszystkiego. Jestem tu uwięziony silnym zaklęciem, przejąłem ogrom tej mocy do swojego organizmu i używam na własne potrzeby. Potrafię przenieść wszystkich w tym budynku na zewnątrz bądź na poszczególne piętra. Ostatnio przeszłaś test na to, czy jesteś godna przejścia przez ten budynek. Jako, że każdy może znać swój wynik w takim wypadku powiem ci o twoim. Jesteś do niczego porównując innych egzekutorów. Potrafisz odróżnić podstawowe rzeczy ale nie zdołałaś zauważyć, że wszystko wokół ciebie było iluzją. Stałaś tak jak teraz przede mną lecz nie widziałaś mnie. Uwierzyłaś w to, że znajdujesz się na jakieś polanie... Dawno tak dużo nie rozmawiałem, wszyscy są zawsze tacy zaganiani... - zakończył dość dziwnym głosem ostatnie zdanie.
-Nie spodziewałam się szczerze mówiąc takiej odpowiedzi. Ciężko być tak uwięzionym wbrew własnej woli, w dodatku robić coś czego się nie chce... - powiedziała ze smutkiem na twarzy.
-Zaczyna się od nowa. Wielu było takich, co litowało się nade mną, mam dość tego. Koniec rozmowy, chcesz gdzieś konkretnie pójść? - lecz dziewczyna odpowiedziała, że chciała tylko porozmawiać i ze wstydem opuściła drzwi, przez które przyszła wracając jednocześnie na schody.
Zadziwiona tym, co ta strefa może jeszcze kryć, udała się do jadalni bo zbliżała się pora obiadu. Przyzwyczaiła się już do tych czerwonych oczu ale irytowało ją ta wszechobecna dobroć, która jej zdaniem jest fałszywa.Wróciła do pokoju i zaczęła czytać książkę. Wybiła godzina kolacji, na którą poszła. Po skończonym posiłku powędrowała do swojego nowego pokoju po ciuchy i poszła się myć do łazienki. Gdy wróciła z niej, położyła się na łóżko. Zastanawiała się co słychać u jej przyjaciół bądź zwierząt, z którymi póki co nie zdołała się skontaktować w myślach.
-Mam nadzieję, że zasnę. Chcę aby mi wspomnienia wróciły, dowiem się w końcu o co chodzi z tą dziewczyną w zielonych włosach. - pomyślała i zasnęła.

1 komentarz:

  1. "-Czemu właściwie musimy zahipnotyzować mnie w swoim pokoju?" - "w moim pokoju" ;-)
    "ta wszechobecna dobroć" - nadal czekam na przykład tej fałszywej dobroci ^^

    OdpowiedzUsuń