Jest wczesny poranek, promienie świetlne padają prosto na Claire, która nic z tego sobie nie robi i śpi dalej przekręcając się na druga stronę. Jej sen długo nie trwa, ponieważ do pokoju wbiega Rafael.
-Wstawaj, to nie czas na wypoczynek! - powiedział zdenerwowany i nieco spanikowany.
Dziewczyna momentalnie się zerwała z łóżka słysząc jak jej brat krzyczy nad nią. Zdezorientowana czemu budzi ją tak wcześnie, spojrzała się na niego i wyczekiwała wyjaśnień. Chłopak wyjął pierwsze lepsze ciuchy z jej szafy, rzucił w jej stronę i powiedział, że ma mniej niż minutę na ogarnięcie się i wyjście na zewnątrz. Sądząc po minie doszła do wniosku, że musiało coś poważnego się stać. Gdy ubrała się w pośpiechu, wybiegła z domu. Widząc tak wielu wojowników zabieganych w jedną bądź drugą stronę, zaczęła się obawiać najgorszego.
-W skrócie mówiąc, egzekutorzy zrobili ruch. Nasze oddziały patrolowe nie wróciły dzisiaj z warty w lesie, a ciała, które znaleziono przesiąknęły ich zapachem. Nie wiem co oni sobie wyobrażają, nie poddamy się bez walki. Idź do wschodniej bramy, tam czeka na ciebie twój zespół. Udacie się mieszaną grupą pod przewodnictwem pułkownik Alex, która sama wytypowała osoby do swojej grupy. Nie mam pojęcia, co sobie wyobrażała wybierając Ciebie. Masz wrócić żywa inaczej nie wybaczę Ci złamania tej obietnicy. - zakończył rozmowę spoglądając z troską na siostrę i udał się w przeciwnym kierunku niż ona.
Claire zaczęła biec w stronę bramy. Gdy zdyszana dotarła na miejsce, ujrzała dość dużą gromadę wojowników w różnym wieku. Drugą rzeczą, która wpadła jej w oko był pojazd zaprzężony końmi.
-No proszę, mamy naszą ostatnią towarzyszkę. - powiedziała z uśmiechem czerwonowłosa kobieta.
Żółtooka spojrzała na kobietę i odwzajemniła nieszczery uśmiech.
-Witaj, nie spodziewałam się tutaj twojej obecności. - zwrócił się do niej znany głos.
Była to Eve, która widząc przybyłą niebieskowłosą przyszła przywitać się z nią.
-Widzę, że już się odlazłyście. Wole mieć osobiście oko na was podczas misji więc nie próbujcie robić dziwnych rzeczy. - powiedziała Alex nachylając się nad nimi obiema.
Gdy kobieta od nich odeszła, kazała jednej osobie zasiąść do powozu aby nim kierował. Zielonowłosa wytłumaczyła swojej przyjaciółce, że jest tam prowiant dla nich aby nie obciążać nikogo dodatkowymi ciężarami w postaci plecaków. Wkroczyli w Magiczny Las a ich liderka po drodze tłumaczyła jakimi trasami będą kroczyć, w jakim szyku itp. Nie minęło sporo czasu a zarządzili pierwszą przerwę na śniadanie. Claire była proszona aby wyjąć wystarczającą ilość jedzenia podczas gdy inni zajmą się innymi przygotowaniami. Dziewczyna podeszła do wozu i zaczęła robić to co musiała. Wszystko było by dobrze gdyby nie odgłos kichnięcia, który wydobył się z powozu.
-Kto tam jest?! -wykrzyknęła
-Ciszej, bo mnie wydasz. - odezwał się głos z głębi.
-Czyżby nasz nieproszony gość postanowił się ujawnić? - zapytała z daleka czerwonowłosa.
Z powozu ku zdziwieniu wyszła Rose. Spojrzała się gniewnym wzrokiem na Claire jakby to była jej wina, że odkryli ją choć Alex zaśmiała się i od razu zaprzeczyła jej oskarżeniom. Powiedziała, że tak na prawdę mało kto zdałby egzamin na czujność. Tylko nieliczni zwrócili jej uwagę na dodatkową aurę pośród wszystkich. Tłumaczyła, że nie zamierzała zatrzymać potajemnego wdarcia się do powozu. Dała do zrozumienia, że bycie na takim patrolu może da coś jej do myślenia podkreślając sformułowanie ,,o ile przeżyje''. Przygotowania dobiegły końca i wszyscy zasiedli do posiłku. Żółtooka nie czekała ani chwili dłużej i zaczęła rozmowę z zielonooką Rose.
-Co ty tutaj robisz?! Czy ty wiesz jak to jest niebezpieczne?! - zaczęła z zarzutami ale również zmartwiona o to czy da radę zapewnić bezpieczeństwo dziewczynie.
-Nie zamierzam zostawić Cię samej! Musisz strasznie to przeżywać, że w każdej chwili mogą przyjść po ciebie. Gdy tylko podsłuchałam rozmowy, w której mówili, że będziesz tutaj od razu pobiegłam w tym kierunku. Nie wiem kiedy może coś Ci się stać a ja nie zamierzam być bezradna i patrzeć na krzywdę mojej przyjaciółki. Pomimo, że stronię od wszelakiej przemocy to teraz nie mogę stać cicho i przyglądać się temu wszystkiemu. - powiedziała przejęta.
Claire nie wiedziała jak zareagować na to co powiedziała. Z jednej strony chciało jej się krzyczeć na nią za jej bezmyślne zachowanie, zaś z drugiej strony czuła ulgę wiedząc, że ma dwie bliskie sobie osoby, które pomogą jej gdyby nadeszła ta niefortunna chwila. Wszyscy zaczęli sprzątać i wyruszyli w dalszą podróż. Claire chwyciła mocno za ręce obie dziewczyny dzięki czemu czuła się bardziej pewna siebie.
-Z pewnością wszystko dobrze się skończy. - pomyślała idąc wyznaczoną trasą.
"Masz wrócić żywa inaczej nie wybaczę Ci złamania tej obietnicy." - po pierwsze notorycznie zjadasz przecinki (smacznego) po drugie... w którym momęcie ona mu coś obiecywała? Przepraszam, może przegapiłam :-(.
OdpowiedzUsuń"Gdy tylko podsłuchałam rozmowy, w której mówili, że będziesz tutaj od razu pobiegłam w tym kierunku." - to miałam na myśli twierdząc że za nadto doprecyzowujesz.
"Gdy tylko podsłuchałam gdzie będziesz, przybiegła." - jest zrozumiale ? W twoim przypadku również ale mało kto by powiedział "w tym kierunku" co najwyżej "tutaj".
Może sie czepia, ale po prostu chciałam byś rozumiała o co mi chodzi. W zasadzie to taki pisanie na dziewiętnastowieczną angielską modłe. Jest sporo klasycznych, wielkich pisarzy którzy się tak rozwodzą. Nie wiem, czy to błąd czy nie, ale po prostu coś takiego masz.
"Nie wiem kiedy może coś Ci się stać..." - bezpośrednie zwroty do adresata pisze się wielką literą w wiadomościach, w dialogach czegoś takiego nie ma, choć przyznam, że mnie również kusi ^^
Widzę że zdjęłaś blokadę. Twój blog dostał się do oceniali ? Jeśli tak to trzymam kciuki ;-)
Zjadam przecinki? Mniam mniam, będzie co jeść ^^ W sumie nigdzie. To bardziej narzucona obietnica, bez możliwości odwołania się xD
UsuńHmm.... Też nie wiem skąd mam takie skłonności, ale chociaż zawsze jakaś cecha rozpoznawalna :P
W sumie jedna ocenialnia mnie ocieniła i w dwóch czekam w duuuużej kolejce :)