Nastał ranek a wraz z nim dzwoniący budzik ustawiony dzień wcześniej. Dziewczyna otworzyła oczy i była zdumiona efektami hipnozy.
-Rose i Eve były ze mną?! Mam nadzieję, że ostatecznie nikomu się nic nie stało, martwię się... - pomyślała.
Jak każdego poranka podjęła próbę skontaktowania się z własnymi zwierzętami. Pełna nadziei po odzyskaniu znacznej ilości energii, sądziła że połączenie powinno być teraz silniejsze.
-Claire?! Claire?! Słyszysz mnie?! - usłyszała głos Makarona.
-Mój przyjacielu! W końcu mi się udało skontaktować z wami!
-Co za szczęście, że nic Ci nie jest!
-Posłuchaj, mam ważną rzecz do powiedzenia. Nie pamiętam co się wydarzyło w dniu, gdy mnie pojmano. Czy wy przy tym byliście? Wiesz coś na ten temat?Po za tym gdzie jesteś, czemu nie słyszę Klopsa?- zaczęła w panice zadawać pytania
-Uspokój się! Bardzo chciałbym ci wszystko powiedzieć ale nie jestem w stanie. Byliśmy przy tym ale od pewnego czasu, więc do końca nie rozumiem co tam właściwie zaszło.Nie mam zbyt dużo czasu do rozmowy. Wybacz ale na razie mam ważniejszą sprawę na głowie, muszę odzyskać mojego cennego przyjaciela.
-O losie! Co się takiego wydarzyło, że wy tam też byliście?! Tylko nie mów mi, że was tam wezwałam! Przyjaciela? Chodzi ci o naszego poczciwego psa? Co mu jest?!
-Nie chcę mieszać cie w tę sytuację. Pamiętasz moją samolubną decyzję założenia kontraktu między naszą trójką? Z pewnością pamiętasz... Bardzo przywiązałem się do ciebie jako mojej pani ale sytuacja zmusza mnie do rozwiązania naszego kontraktu. Oboje tego nie chcieliście, więc teraz spełnię wasze życzenie.
-Zaczekaj! Co się takiego wydarzyło? Nie chcę rozwiązywać kontraktu. -ale lis już nic nie odpowiedział.
Spanikowana dziewczyna spojrzała na dłoń gdzie znajdował się znak ich kontraktu i odetchnęła z ulgą.
-Co się stało z moim kochanym psem? - pomyślała i łzy podeszły jej do oczu.
Po dłuższej chwili, opanowała emocje i postanowiła się przejść po raz pierwszy do miasta. Gdy tam dotarła zaczęła się rozglądać po sklepach(mogła sobie na to pozwolić bo dostała pieniądze do własnej dyspozycji). Na koniec zostawiła sobie sklep z książkami. Udając się do niego, uwagę przykuła jedna konkretna książka.
-,,Legenda o słudze'' jakiś dziwny tytuł... Dużo jest tu książek poświęconej tej tematyce, ale ta wygląda na dość normalną więc chyba ją kupię. - choć ku jej zdziwieniu gdy chwyciła ją i odwróciła na okładkę, widniał na niej mężczyzna w złotej zbroi pilnujący wejścia do budynku.
Po zakupie tej książki, usiadła na najbliższą ławkę i zaczęła czytać. Książka mówiła o założycielu tej strefy, o jego potędze oraz słudze. Był on bardzo oddany swojemu panu lecz ten z potrzeby ochrony własnego terytorium przed najazdami nieznajomych, nałożył ogromną pieczęć na budynek, w którym mieszkał. Część książki opowiadała o znakomitym choć egoistycznym życiu władcy. Druga część znacznie obszerniejsza mówiła o wysokostandardowym życiu sługi oraz niechęci poświęcenia się dla dobra pozostałych.
-Nie wiem co o tym myśleć... Historia jest jakby nie patrzeć dość dziwna. Ciągle tylko wychwalają tego władcę, choć według mnie nie postąpił dobrze zamykając kogoś wbrew własnej woli na wieki... W dodatku ani jednego dobrego zdania o mężczyźnie w zbroi... Przedstawili go w bardzo złym świetle, złą postać która osądza innych gdy ma ich wpuścić do budynku. Nawet jego imienia nie podali przez całą książkę, gdzie imię władcy padło co najmniej dziesięć razy! Co za bzdury! Jest to dość ryzykowne ale idę skonfrontować to bezpośrednio ze ,,sługą''. Ale za nim to, idę coś kupić, bo nie wypada iść pustymi rękoma. - po zakupie przekąsek poszła w stronę budynku.
Zdecydowanym krokiem doszła do budynku, wyciągnęła rękę i skupiła w niej energię. Gdy przekroczyła drzwi, jej oczom ukazał się mężczyzna.
-Gdzie chcesz się tym razem udać?
-Nigdzie, przyszłam w odwiedziny. - powiedziała miłym głosem.
-Nie życzę sobie tutaj nikogo. -odburknął.
-Za późno na jakikolwiek sprzeciw. - w tym momencie podała mu przekąski, które zakupiła wcześniej.
-Eh...W porządku, więc czego tym razem chcesz się dowiedzieć? -odpowiedział po chwili zastanowienia.
-Chciałam skonsultować treść tej książki z prawdziwym źródłem informacji.
Mężczyzna spojrzał na podaną mu książkę, przeczytał w bardzo szybkim tempie i zaśmiał się.
-Więc tak mnie wszyscy widzą? Zadziwiające... W porządku, odpowiem na twoje pytania w końcu jesteś pierwszą osobą, która pokazała mi tę książkę. To miłe z twojej strony dziewczynko. - można było wyczuć dość sympatyczny głos dochodzący zza przyłbicy.
-Kim pan właściwie jest? - zapytała nie tracąc czasu póki mężczyzna miał dobry humor.
-Ach, gdzie moje maniery. Przez tyle pokoleń można odzwyczaić się od uprzejmości do kogokolwiek... Nazywam się Simon.
Tajemniczy ,,sługa'' zdjął hełm zaś dziewczyna ujrzała mężczyznę średniego wieku z dość krótkimi czarnymi włosami i ciemnokrwistymi oczami.
-Więc jest pan egzekutorem? - powiedziała sama do siebie choć spodziewała się tego.
Fajny rozdział. Kiedy next? Ciekawa jestem co bd dalej...
OdpowiedzUsuńczarnykruk.blogspot.com
Myślę, że w następny weekend ;)
Usuń