Nastał ranek a wraz z nim promienie słoneczne, które padają na Claire. Niechętnie przekręciła się na drugi bok i otworzyła oczy.
-Znów zapomniałam nastawić czegokolwiek aby mnie obudziło? Jak tak dalej pójdzie, to nie wiem czy wybudzę się pewnego dnia... - wstała i zaczęła powoli ubierać się.
Idąc w stronę drzwi jej wzrok utkwił na zakrytym lustrze. Podeszła do niego i zrzuciła płachtę, która je zakrywała. Stała tak jeszcze jakiś czas.
-Trzeba w końcu się pogodzić z tym kim jestem... Kto by pomyślał, że moi rodzice byli egzekutorami... No cóż, teraz muszę skupić się na odzyskiwaniu pamięci. Mam nadzieję, że nic nikomu się nie stało tamtego dnia. Kto by pomyślał, że Rose posiada tą samą moc co Ian. - pomyślała i podeszła do drzwi.
Znalazła się w holu i szła w stronę schodów.
-Dobrze się spało? - powiedział ironiczny głos za nią.
-A cóż cie do mnie sprowadza? - zapytała niechętnie Claire, widząc dziewczynę w zielonych włosach.
Zielonooka dziewczyna podeszła bliżej i spojrzała głęboko w oczy egzekutorce.
-Nie pozwalaj sobie!! - oburzyła się tak bliskim kontaktem i odepchnęła ją.
-Ach, nic takiego. Co za szkoda... Nadal nie przypomniałaś sobie o mnie. No cóż.. Trudno... Do zobaczenia wkrótce. - odpowiedziała i poszła przodem.
Czerwonooka zmierzyła ją wzrokiem i szła dalej. Będąc przy schodach, leniwym ruchem wyciągnęła rękę przed siebie i zamknęła oczy. Wystraszyła się gdy poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękę.
-Pan Simon? - powiedziała zdziwiona gdy otworzyła oczy.
-Nie mam czasu na twoje łączenie się z przejściem między budynkiem a czymkolwiek co znajduje się poza nim. Carl czeka na ciebie na zewnątrz. Wygląda na zniecierpliwionego, lepiej go nie denerwuj bardziej. - powiedział stanowczo mężczyzna okuty w zbroję.
Przeszli przez schody i popchnął dziewczynę w stronę niebieskich drzwi.
-Wreszcie jesteś, ile można się przygotowywać na trening? - powiedział nieco wkurzony Carl.
-Właściwie to się cieszę, że w ogóle wstałam. Znów zapomniałam nastawić sobie czegokolwiek aby mnie obudziło. - to się właśnie cisnęło na usta dziewczyny ale przemilczała pytanie chłopaka.
-Ech.. Nieważne... - po czym ruszył a Claire za nim.
-Będę musiała rzeczywiście na niego uważać. Nie sądziłam, że może nakładać pieczęci w dodatku z bliska jak i z daleka! Do tego ten jego charakter... - myślała spoglądając na niego a jednocześnie idąc za blondynem.
-A cóż to? Wzbudziłem w tobie zainteresowanie? Może wymyślasz nowy plan jak mnie zaatakować? - powiedział ironicznie odchylając głowę w stronę dziewczyny.
-Kto wie co mi chodzi po głowie. -odpowiedziała obojętnie.
-Co to za nastawienie? Pierwszy raz widzę takie u ciebie. Swoją drogą jak tam odczucia po wczorajszym moim ,,prezencie''? Widzę, że on(w domyśle Simon) ulżył szybko twoim cierpieniom. Jak nie będziesz sprawiać dzisiaj większych problemów, to pokaże ci coś co z pewnością przykuje twoją uwagę. Koniec pogawędki, jesteśmy na polu treningowym. - ostatnim zdaniem zakończył nagle ich rozmowę.
Na rozgrzewkę dziewczyna miała przebiec parę razy całe pole. Gdy to zrobiła chłopak nie tracił czasu i kazał wrócić do punktu wyjścia z poprzedniego treningu. Claire nieco się wzdrygała ale uformowała ponownie niezbyt dużą kulę ognia. Według dalszych zaleceń miała rozdzielić ją na kilka mniejszych i bez żadnego zamachu wyrzucić jej we wszystkie strony, co równało się z kontrolą ich wszystkich.
-Nie wiem czy śmiać się czy płakać na myśl o tej niespodziance. Nie mniej jednak on jest silny i z pewnością czegoś mnie nauczy, o ile wcześniej mnie ,,przez przypadek'' nie zabije. - pomyślała i zaczęła powoli rozdzielać kulę na kilka mniejszych.
-Nie myśl na razie o drugiej części zadania. Podziel je na idealnie równe części. - wtrącił się blondyn.
-Łatwo ci powiedzieć! - powiedziała wkurzona ale zarazem zsapana wysiłkiem.
-Jeśli ty masz już tutaj problem to czuje, ze jeszcze długa droga przed nami.... - chłopak załamał się.
-Nie bądź taki pewny. Uda mi się za pierwszym razem! - wykrzyknęła.
-Z chęcią to zobaczę. - uśmiechnął się.
-Czy on właśnie się uśmiechnął?! To on potrafi robić takie ludzkie rzeczy?! - zdziwiła się, przez co straciła kontrolę nad kulami i rozpadły się.
-Co to niby miało znaczyć?! Nawet mnie nie denerwuj, nie po to tracę czas na ciebie żebyś się obijała. Żałosne a tak się przechwalałaś, że za pierwszym razem uda ci się. - wkurzył się dość mocno.
-Chyba tylko zdawało mi się... To jest demon w czystej postaci, a tacy nie mają uczuć... Czas zrobić to wszystko od początku. - zaczęła formować od nowa kulę.
Carl uśmiechał się?
OdpowiedzUsuńNie wierzę
W końcu rozpoczął się "normalny" trening z panem od pieczęci :)
Mam nadzieję że się nie obrazisz że nie napiszę nic więcej (rozdział genialny :D) ale jestem teraz na to zbyt zmęczona
♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Hehe :D Ja się cieszę, że w ogóle komentujesz <3
Usuń"Czy on właśnie się uśmiechnął?! To on potrafi robić takie ludzkie rzeczy?! - zdziwiła się, przez co straciła kontrolę nad kulami i rozpadły się." - Em... dlaczego mam takie wrażenie, że on się uśmiechał już wcześniej? Chyba że chodzi o to że sam uśmiech wcześniej złośliwy, teraz wydał się ciepły...
OdpowiedzUsuń"-Hmm.. Twój instynkt podczas walki jest naprawdę zdumiewający.- odpowiedział z uśmiechem i jednym ruchem powalił i uniemożliwił wszelkie ruchy dziewczynie."
- rozdział 38
Swoją drogą nie wiem co myśleć o tej postaci, bo facet cały czas jej pomaga, a jednak robi to w tak dziwny sposób... No i całkiem sporo się dla niej poświęca. Strasznie mnie ciekawi jaki ma w tym cel, bo raczej na zakochanego nie wygląda. Czyżby to była kwestia solidarności z przedstawicielką tej samej... rasy?
Otóż to - chodzi o uśmiech, który tym razem jest stosunkowo dobrze odbierany przez nią :)
UsuńPunkt za spostrzegawczość - specjalnie cofnęłam się do 38, bo nie rozumiałam, o co ci chodzi. Dopiero teraz zauważyłam, że znów to samo praktycznie powiedział :P
Hehe na zakochanego to z pewnością nie wygląda. Chyba musiałby okazywać miłość w dość specyficzny sposób.