poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 67 - Pojedynek z Carlem.

Claire nie miała pojęcia jaki plan wymyślić przeciwko Carlowi. Krążąc w odmętach własnych myśli doszła do wniosku, że najprościej będzie walczyć jak to zwyczajowo miała w mentalności- bez żadnego planu. Pobiegła na chłopaka zaś koło siebie zaczęła gromadzić energię potrzebną do wyjęcia broni.
-Nie rozśmieszaj mnie, zamierzasz po prostu rzucić się na mnie? - zapytał Carl, który zwinnie omijał ciosy dziewczyny.
Czerwonooka nie zwracała na niego uwagi i dalej starała się uderzyć ten jeden raz.
-Mam powoli tego dość, nie bierzesz tego na poważnie. Wybrałaś opcję zadania mi jakiegokolwiek ciosu więc przyłóż się! Czyżbyś chciała bez walki od razu poddać się doświadczeniu? - dziewczyna nie zwracała uwagi.
Znudzony chłopak po godzinie unikania, w chwili zadawanego ciosu przez dziewczynę chwycił jej rękę, pociągnął do przodu i zgrabnym ruchem podciął nogę. Napastniczka upadła na ziemię.
-Czy ty wiesz co to walka? Sądziłaś, że będę stał w bezruchu? Dałem ci wystarczająco dużo czasu i stałem w bezruchu ale chyba zapomniałaś, że nie na tym polega walka. Weź to w końcu na poważnie! Walcz jak na egzekutora przystało! - Claire zaczęła wstawać z ziemi. 
-Czemu się on tak piekli? Może nie lubi zniewagi wobec jego osoby? Chyba rzeczywiście to nie był dobry pomysł. Spróbuję coś wymyślić walcząc z nim. 
Oddaliła się parę kroków od chłopaka i naładowała własne dłonie ogniem.
-Nie dam rady sama... Trochę energii zużyję na to ale myślę, że spowolnię go tym trochę. Jakby nie patrzeć wykorzystam ostatnie lekcje z nim. Byle się udało!! - zaczęła sobie samej kibicować.
Wystawiła ręce przed siebie a one same z sekundy na sekundę stawały się bardziej płomienne. Carl chciał zrobić ruch ale zaciekawiło go, co może kombinować dziewczyna.
-Och, czyżby moja droga uczennica w końcu zmądrzała i zaczęła myśleć? Ruszenie głową zajęło ci więcej czasu niż twojemu bratu. -powiedział cynicznie. 
-Że co proszę? - nie spodziewała się takiej kwestii ze strony chłopaka.
-Stwierdzam tylko fakty. Twój brat mimo wszystko potrafił szybciej podejmować ważne decyzje.
-Czy on stara się mnie sprowokować? Może chce zakończyć to jak najszybciej? Jeśli tak to gra nie fair! Mam go gdzieś, nie zamierzam wysłuchiwać tego wszystkiego i skupie się na swoim celu!- pomyślała choć ruszyły ją trochę słowa blondyna.
Ręce Claire były już wystarczająco obładowane żywiołem ognia. Opuściła je na dół a dwa duże źródła energii zostały w powietrzu na wysokości jej ramion. Z przed siebie wydobyła oba kastety i założyła je.
-Zużyję większość pozostałej mi energii na to ale nie ma odwrotu...
Czerwonooka wzięła głęboki wdech aby się uspokoić.
-Interesujące, co też tam kombinujesz... Choć wracając do twojego brata... -zatrzymał się na chwilę.
-Zdecydowanie gra nie fair, nie mogę dać się sprowokować i wpaść w furię.
-Muszę ci powiedzieć, że miał interesujący krzyk gdy wyciągałem mu oko bez żadnego znieczulenia.
Przez ułamek sekundy dziewczynie przeminęła spora część wspomnień z bratem, a na końcu mignął jej obraz czerwonego oka, które widziała w laboratorium. Mimo dobrych chęci dziewczyna nie wytrzymała i ruszyła w stronę chłopaka.Wraz z postawieniem pierwszego kroku oba źródła energii zaczęły się przekształcać aż uformowały się w dwa podłużne ogniste smoki. Zatoczyły koło tak aby równo uderzyć z ich twórcą na przeciwnika(Claire na przeciwko a każdy smok kolejno z prawej i lewej strony). Koordynacja chłopaka była zadziwiająca, ponieważ z łatwością unikał ciosów. Gdy znudziło mu się unikanie ostrzy, stworzył żółte koło naprzeciwko siebie i w chwili uderzenia, broń znikła.
-Kastety zniknęły? Nie... Powróciły do mnie. Wyczuwam jak dryfują obok mnie, wyczekując gdzie i kiedy znów będą wydobyte.
Jeśli chodzi o smoki to sprawa nie była tak prosta. Wbrew pozorom gdy Carl chciał jedną ręką zapieczętować smoka, ten unikał spotkania się z czymkolwiek co on tworzy.
-Łatwiej jej zapanować nad czymś co stworzyła niż nad ruchami samej siebie. -pomyślał.
Dziewczyna zadawała jeden cios za drugim, tak szybko jak tylko potrafiła jednocześnie dbając o dobrą koordynację ruchową smoków.
-Nie sądziłem, że tak się wkurzysz. 
-Zamknij się!!! - była tak wściekła, że jej wzrok mógłby przeszyć od góry do dołu niejedną osobę.
-Chciałem tylko trochę podrażnić się z tobą. - powiedział zdziwiony widząc pierwszy raz tak poważną Claire.
Chłopak postanowił poczekać jak opadnie ze sił i nie zadawać sobie trudu w pozbawianiu jej energii. Wściekłość osiągnęła punkt krytyczny gdy przypomniała sobie dzień, w którym wrócił brat. Była załamana tym, że stracił oko. Tego dnia rozmyślała nad bólem jaki musiał poczuć widząc pusty oczodół podczas zmiany opatrunku.
-Nie teraz! Chcę dalej walczyć! - pomyślała gdy tylko poczuła znane jej niemiłe odczucie.
Tempo dziewczyny gwałtownie zwolniło a ona sama zaczęła odczuwać utratę sił.
-Koniec zabawy. To było do przewidzenia, że tak to się skończy. - chłopak westchnął.
Dziewczyna starała się zwalczać to uczucie ze wszystkich sił ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Upadła lecz podniosła się i siedziała na kolanach podpierając się z przodu rękoma.
-Poddajesz się w końcu?

2 komentarze:

  1. Nie poddawaj się Claire!

    Jej! Wkurzona Claire rządzi!
    (Carl nie może wygrać, ja nie chcę żeby ten jakże "przemiły" egzekutor przeprowadził na niej jakiś eksperyment)
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń