-Możesz wziąć to na wynos. Talerza nie musisz zwracać. - nagle na ziemi pojawiły się niebieskie drzwi.
Otworzyły
się a mężczyzna popchnął dziewczynę w ich otchłań. Znalazła się we własnym pokoju. Wylądowała na łóżku.
-Auć, ten upadek nieco zabolał... - odłożyła talerz ze smakołykami na stolik, obok łóżka.
Spojrzała w stronę okna. Wydobywały się z niego promienie słoneczne, które padały na podłogę.
-Jeszcze nie ma nocy? Jest dopiero popołudnie? - zdała sobie sprawę, że mężczyzna najwyraźniej chciał być sam i skłamał odnośnie panującej nocy.
Postanowiła wykorzystać wolny czas. Wstała z łóżka i ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się przed lustrem i spojrzała na siebie. Przemknęły przez jej głowę obrazy, które przed chwilą widziała.
-Jaka to była choroba, że pochłonęła całą wioskę? Skąd pan Simon wiedział o tym wszystkim?- zaczęła snuć pełno domysłów.
Stała tak zamyślona i już chciała odejść, gdy przed oczami zobaczyła obraz jednej postaci.
-No właśnie! Kim była ta osoba, która wyzwała na pojedynek pana Simona? Wspominał o opanowaniu obszaru dla własnego bezpieczeństwa, jak również dla podobnych do niego. Czyżby to był założyciel strefy? Skoro mieli walczyć, to pan Simon przegrał? Może wygrał potyczkę, ale ostatecznie postanowił pójść z nim? Nie mam co się zastanawiać! Pójdę do biblioteki, może jakieś malowidła założyciela strefy zachowały się przez te wszystkie wieki? - wyszła na korytarz i ruszyła w stronę biblioteki, znajdującej się na tym piętrze.
Weszła do ogromnego pomieszczenia i zaczęła poszukiwania odpowiedniego rzędu z książkami. Po godzinie poszukiwań postanowiła odpocząć.
-Jak wielka jest ta biblioteka? Spytałabym się kogoś, ale byłoby tak jak za pierwszym razem, gdy tu przyszłam. Wypytywaliby się mnie niczym na przesłuchaniu, odnośnie celu poszukiwania takich książek... Na pewno musi być gdzieś tu dział z przywódcami lub książki malarskie... Jaka ja niemądra! Mogłam od razu pomyśleć o tym! Na korytarzu wisi parę portretów, więc może go rozpoznam na jednym z nich! Jeśli poznam jego imię, to łatwiej będzie mi szukać czegokolwiek o nim! - wybiegła na korytarz.
Szukała wszystkich ewentualnych portretów wiszących na długim korytarzu. Dostrzegła ich pięć.
-To chyba on. Nazywał się Blaise Jespans. Wygląda dostojnie na tym portrecie. - pomyślała, przyglądając się czwartemu obrazowi.
Postanowiła powrócić do biblioteki. Niechętnie spojrzała na osobę dyżurującą w bibliotece. Chwilę się zastanawiała, ale podeszła do niej i zapytała:
-Przepraszam... W którym rzędzie znajdę książki o Blaisie Jespans ? - kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Tu po lewej. - pokazała rząd, który był zaraz za dziewczyną.
-Ach... Dziękuję... - zdziwiła się, odeszła od niej i ruszyła w stronę regału.
Spojrzała na ogrom książek, które były podobnie zatytułowane. Chwyciła pierwszą z brzegu, dotyczącą życia Blaise. Przeczytała parę stron i już wiedziała, że przeczucie ją nie myliło.
-Czyli jednak... To był założyciel strefy w najprawdziwszej postaci! -zaprzestała podziwiać swoją intuicję, ponieważ zdała sobie z czegoś sprawę - Jaka ja mało spostrzegawcza... Po co szukałam o nim książek? Przecież jego imię było tak wiele razy powielane, w książce z historią pana Simona! Jakie to dziwne uczucie, gdy widzę go oczami wyobraźni i pamiętam jego głos... Bycie świadomym, że ci, którzy zasiedlają moją głowę już dawno odeszli i nikt ich nie będzie już pamiętać... To zapewne jest straszne z perspektywy pana Simona... Sam fakt, że jest wyjęty z epoki, która była kilka wieków wcześniej. Musi czuć się poniekąd zagubiony widząc rzeczy, które w jego czasach były wręcz nie do przyjęcia, nie da się nie zauważyć, że czasy się zmieniają. - dziewczyna zaczęła odczuwać zmęczenie przez nieprzespaną noc, więc postanowiła wcześniej pójść spać.
Ruszyła w stronę pokoju, nie przestając jednocześnie myśleć o tym wszystkim. Pchnęła drzwi i znalazła się w środku jej celu przechadzki. Podeszła do stolika przy łóżku, spojrzała na posiłek otrzymany od Simona i zjadła go. Jak większość dań skosztowanych u mężczyzny, ten również był znakomity. Gdy tylko skończyła ostatni kęs jedzenia, talerz zniknął. Zdziwiło ją to nieco, ale nie zamierzała długo dumać nad tym. Chwyciła ciuchy i poszła zażyć kąpieli. Umyta i orzeźwiona, wróciła do swojego miejsca bytowania. Uporządkowała wszystko w pokoju i położyła się na łóżku. Po jej głowie zaczęło krzątać się wiele spraw.
-Nie wiem jak zdołałam zobaczyć wspomnienia pana Simona, ale mam nadzieję, że nie jest zły na mnie za to... W końcu w pewnym sensie wyprosił mnie... Zapewne poznam jego postawę jutro, gdy będę przekraczać granicę budynku, idąc na trening. No właśnie... Co właściwie powinnam zażyczyć sobie jako dwa pozostałe życzenia? Musi być to coś pożytecznego, mam za mało życzeń żeby marnować je na głupoty.
Długo zastanawiała się nad tym, aż wymyśliła kolejne.
-W porządku. To życzenie z pewnością będzie bardzo przydatne, więc jutro oświecę złotą ryb... to znaczy Carla. - wiele myśli krążyło w jej głowie, aż w końcu zasnęła.
Co za miłe wypuszczenie (czyt. Wygonienie) Claire po zobaczeniu wspomnie Simona
OdpowiedzUsuńCo ta Claire ma w głowie?
Nie mogę sie doczekać aż poznam jej życzenie
Ciekawe jakie nasza kochana złota rybka dostanie zadanie :D
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Pożegnanie z pewnością było BARDZO miłe.
UsuńCo ma w głowie? <- zagadka godna Sherlocka :P
Hehe, taki już los złotej rybki, żeby słuchać co do niej się mówi (tylko pytanie jak zniesie pozostałe życzenia)
"...spojrzała na posiłek otrzymany od Simona i zjadła go." - Brzmi jakby pożarła wzrokiem XD. Co ma w głowie...strzełam, że mózg. ;-)
OdpowiedzUsuńRozdział trzyma poziom i całe szczęście, bo już zaczynałam tracić nadzieje ;/.