wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 4 - Zwycięzca może być tylko jeden cz.I

-Kurcze czemu akurat dzisiaj musiało mu się przypomnieć żeby sprawdzić stan naszych broni?- powiedziała Olivia sama do siebie z wielkim oburzeniem.
Po tych słowach dołączyła do reszty, która miała biegać. W tym czasie wszyscy szukali pary do ćwiczeń. Claire za bardzo się nakręciła i nie szukała nikogo, bo jej uszy skupiły się wyłącznie na fragmencie, gdzie była mowa o niespodziance. W jej myślach układały się setki wręcz tysiące opcji co może być ową niespodzianką. Od początku było wiadome, że będzie w parze z Ianem, ponieważ zawsze łatwiej być w parze z kimś kogo tak dobrze się zna. W końcu kto tak nie robi? Trzeba zauważyć, że w tej części ćwiczeń sztuczni nadprzyrodzeni mają inny tok nauczania. Nie są oni tak bardzo rozwinięci żeby posiadać własną broń bojową.W tej 30-osobwej grupie jest ich tylko czterech. Można by rzec, że lepiej założyć grupę składającą się z samych sztucznych, ale ośrodek badawczy ma na celu między innymi sprawdzenie odruchów wśród innych nadprzyrodzonych. Już prawie wszyscy mają parę, z którą mają ćwiczyć.
-Hej! Ocknij się!- mówi Ian.
-Oj sorki zamyśliłam się.- odpowiedziała.
-Ehhhh... Czy ciebie interesuje cokolwiek oprócz twoich dziwnych marzeń? Masz, trzymaj swoją broń bo nawet nie raczyłaś po nią pójść.- podał dziewczynie jej kastety.
-Dzięki.
-Widzę, że wszyscy mają parę. Wyśmienicie. Chcę abyście teraz napełnili swoją broń własną mocą a osoba będąca z wami w parze oceniła wasz poziom. - zarządził nauczyciel.
-Ale jak to? Przecież trudno jest nam wyczuć poziom własnej mocy przerzucanej na broń a co dopiero u kogoś innego.- odezwał się ktoś z uczniów.
-A kto powiedział, że to co wam zlecę będzie łatwe? Z wami to jak z małymi dziećmi... Myślicie, że małe dziecko dostanie nagrodę za coś do czego jest przyzwyczajony rodzic, chociażby za pościelenie łóżka? Żeby wynagrodzić, musi się ono postarać także zero gadania tylko brać się do roboty, bo niedługo będę sprawdzał wasze postępy.
Nastąpiła cisza i wszyscy zaczęli brać się do roboty. Claire ładowała energię do kastetów starając się aby ona wydobyła się z nich.
-Dobra tyle wystarczy ale jak my właściwie mamy określić ile mocy włoży się do broni, w moim przypadku żywiołu ognia?- pyta się Claire.
-To proste, przy możliwościach twojej broni naładowanie wynosi zaledwie 45 % przelanej mocy do broni. To nawet nie połowa tego co twoja broń może wytrzymać. -odpowiada młodzieniec.
-Co?! Skąd ty to niby wiesz?! Ja sama pojęcia nie mam, ile przelałam jej do broni.
-Ahaha... Nie zapominaj, że jedną z moich mocy jest wypełnianie broni własna energią i dużo ćwiczyłem, aby wiedzieć ile niej wtłoczyć żeby samemu sobie nie zaszkodzić. Przypomnę ci, że ja nie jestem dobry w panowaniu nad własną bronią i ciężko mi ją kontrolować. Mam nadzieję, że nie pomyliło ci się przypadkiem, że mój karabin dalekiego zasięgu jest moją bronią bojową tylko, że jest moim gadżetem. Życzę powodzenia w zgadywaniu własnego poziomu po ponownym zapełnieniu.-powiedział złośliwie.
Dziewczyna się wkurzyła. Puściła broń, ale ta zamiast spaść unosiła się w powietrzu za pomocą energii dziewczyny. Chciała aby jej kastety leciały w stronę Iana. Chciała pokazać, że nie potrafi tego co jej przyjaciel, ale chociaż tyle. Jest to dość trudna sztuka i wymaga dużej koncentracji choć nie wygląda na taką. Niestety Claire nie należy do nadprzyrodzonych mających dobrą koncentrację i momentalnie jej broń spadła, prawie nadziewając się na jej nogę. Ian nie mógł powstrzymać śmiechu. Dziewczyna zmierzyła go. Chwile trwała ta napięta atmosfera, po czym dziewczyna wzięła się do roboty i starała się wyczuć ilość energii we własnej broni. Było widać, że przykłada się do tego. Minęło pół godziny a żadnego efektu nie było widać. Taki trening jest bardzo przydatny, w końcu można mieć dużą kontrolę nad własną bronią, lecz u tak młodych nadprzyrodzonych mało kiedy on owocuje.
-Widzę ,że zbiera się na deszcz więc nie ma sensu kontynuować zajęć. Jutro dokończymy. Zapewne zastanawiacie się co było ową niespodzianką. Mianowicie turniej pomiędzy naszą grupą a inną, ale teraz nie ma to znaczenia. Tylko przemokniecie i tyle z tego wyjdzie.
-No ale jak tak można?! Przecież nic się nie stanie! - powiedziała oburzona Claire.
-Ty zwłaszcza powinnaś uważać. Myślisz, że twój żywioł ognia byłby wystarczająco mocny by wytrzymać deszcz?
-No nie....
-W rzeczy samej, ale widzę, że jeszcze nie jest aż tak źle także zróbmy pojedynek jeden na jednego tak jak jesteście w parach. Czas to pięć minut a przegrani za karę pobiegną sobie jeszcze dziesięć okrążeń z ,,ochotnikami" bez broni, którzy są dyskwalifikowani na starcie.
-Panie Lucasie! Znowu? Nie dał nam pan dzisiaj wystarczającej lekcji na dzisiaj?- spytała się Olivia.
-Ależ nie. Traktuję was jak własne dzieci, zatem jak zrobicie coś źle to trzeba dać wam lekcję, którą zapamiętacie do końca życia.- spojrzał na Olivie z błyskiem w oku.
-Dzieci naszego nauczyciela muszą chyba mieć z nim piekło w domu.
- pomyślała Olivia.
-Dobrze nie ma czasu do stracenia. Zaczynajcie.
Większość już zaczęła, w tym Claire z Ianem. Stanęli na przeciwko siebie w pewnej odległości, pełni skupienia nie tracąc przeciwnika z pola widzenia. Oboje ładują energię w swoją broń. Dziewczyna ładując swoją broń uwalnia energię w niej zawartą od razu na zewnątrz, dzięki czemu kastety wydawały się być większe poprzez otoczenie ich pomarańczową aurą ognia. Owy żywioł nadała kastetom identyczny kształt jaki był pierwotny tylko są o wiele większe. Ian również się przygotował. Już załadował swoją broń pociskami i wypełnij energią- takie połączenie daje chłopakowi możliwość wypuszczania pocisków z większą siła i przede wszystkim szybciej. Pierwszy ruch robi Claire, która zdecydowana zaczyna biec w stronę chłopaka. Nie przeszkadza jej wielkość własnej broni, kiedy zaczyna walczyć wszystko pozostałe ją nie interesuje, co oczywiście nie zawsze jest to dla niej dobre. Już nadlatują pierwsze pociski skierowane ku dziewczynie. Znając możliwości pocisków własnego przyjaciela przechylając się w prawo bądź lewo omija je.
-Jeden z góry, drugi z prawej, trzeci znów z góry- mówi cichutko pod nosem.
Mija kolejne choć zaczyna jej to sprawiać trudność, bo pociski ciągle przyśpieszają a odbijane nadal krążą wokół niej. Stara również niszczyć je za pomocą własnej broni . Wydawałoby się, że w każdej chwili mogłyby rozszarpać ją na kawałki a nikt by się nie przejął. Jest to dość dziwne, ale na treningach mają przetrwać najsilniejsi więc jeśli trafi się na kogoś pałającego do ciebie nienawiścią i z nim przegrasz ma prawo cię zabić - po prostu takie reguły panują u nadprzyrodzonych. Jeden z pocisków znajduje się centralnie przed okiem dziewczyny, udaje jej się spalić go w ostatniej chwili. Jeszcze kawałek i dotrze do chłopaka, będzie mogła spokojnie wymierzać ciosy swoją bronią. Widzi już to oczami swojej wyobraźni. Nie kryje swojego zadowolenia. Pewna siebie biegnie przed siebie, zostało jej raptem kilka kroków ale zatrzymuje się a właściwie jest zmuszona, ponieważ została unieruchomiona.
-Ooo, a to nowość. Nie sądziłam, że zmuszę cię do wyciągnięcia twojej broni podczas dzisiejszego treningu. Kto by pomyślał. - powiedziała zdziwiona dziewczyna.

2 komentarze:

  1. Ciekawe reguły rządzą tym światem, choć czasem męczący jest sposób w jaki są nam tłumaczone. Znaczną większość wyjaśnień można by pominąć, jak to o tym czemu broń przywoływana jest z ziemi. Miło że część informacji wychodzi w dialogach, ale przez to brzmią one sztucznie. Trener nie zgadza się na turniej w deszczu, ale krótki pojedynek po którym część ma biec wokół budynku prawdopodobnie również w deszczu jest już ok. Mały sadysta ^^. Robi się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za opinię. Każdą uwagę cenię sobie równie tak samo jak pochwałę. :)

      Usuń