czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 6 - W drogę, do Magiczne Lasu!

Minął miesiąc odkąd Claire odzyskała władze nad własnym ciałem. Dzisiaj śpi twardym snem. Nic dziwnego w końcu ostatnio miała dużo ciężkich zajęć. Jej spokój jest jak zawsze przerwany, tym razem przez ciotkę. Chodzi niespokojnie po całym domu przez co budzi ją. Ociężale otworzyła powieki, wstała i poszła do kobiety. Wściekła faktem, że przerwano jej upragniony sen mówi:
-Co się dzieje?! 
-Czemu go tak długo nie ma?Rafael miał godzinę temu przyjść z pozwoleniem na opuszczenie murów naszej strefy. Może wprowadzili stan wyjątkowy i nie przyznają go mu? - mówi zmartwiona.
-Ehhh... Za bardzo dramatyzujesz, zawsze tak mówisz kiedy nie ma go na czas, spokojnie. Chwila....Czy ja właśnie usłyszałam, że dziś wybieracie się do Magicznego Lasu w dodatku beze mnie?
-Ja tylko na chwilę, muszę nazbierać trochę ziół....
-Znowu?

 Po czym pomyślała:
-Dziwi mnie to... Czemu ciotka zamiast iść do lekarza jak każdy to stosuje własne kuracje domowe? Co ja mówię... Nie tylko jej to się tyczy, mnie i brata też to obowiązuje...

Rozmawiały ze sobą jeszcze jakiś czas. Claire była półprzytomna, marudziła i prosiła aby zabrać ją ze sobą. Długo to nie potrwało, ponieważ w drzwiach pojawił się brat dziewczyny. Chwilę zajęło zanim zorientowały się, że osoba o której była między innymi mowa jest już obecna.
-I co dali ci pozwolenie?- spytała się kobieta.
-Oczywiście, że tak. Przestań dramatyzować matko. Robisz niepotrzebne zamieszanie tak właściwie z niczego.
-Wybacz...
-Ehh... Wy to chyba serca nie macie. Zaledwie dwa tygodnie temu wróciłem z misji a już chcecie mnie pchać do tego samego miejsca.
- powiedział nieco zniesmaczony.
-Co poradzić, tylko ty należysz do wojska i możesz załatwić pozwolenie na opuszczenie strefy. Jak zdam egzamin to będziesz odciążony. Postaram się sama załatwiać pozwolenia i w spokoju będziesz mógł flirtować z tą  sztuczną nadprzyrodzoną blondynką. Po za tym Rafael weź mnie ze sobą!- mówiąc ostatnie zdanie diametralnie zmieniła swój ton głosu.
-Przepraszam bardzo co zrobisz? Zdasz egzamin? Hahaha... Dawno się tak nie uśmiałem- zaczął dokuczać siostrze.
Po czym spoważniał i powiedział:
-Czy ty sobie za dużo nie pozwalasz? To moja sprawa jak spędzam wolny czas jak również z kim się zadaję. W porządku pozwalam ci na pójście ze mną, bo nie mam zamiaru słuchać dzisiaj twoich narzekań.
-Na prawdę? Świetnie! Ciociu proszę, mogę iść?
-No dobrze niech będzie.
Uradowana dziewczyna zaczęła się przygotowywać. Matka Rafaela zaczęła dyskutować z synem na temat jego znajomości z kobietą wspomnianą przez niebieskowłosą. Przez to powstała kolejna sprzeczka w wyniku czego przestali ze sobą rozmawiać. Trochę zajęło zanim cała trójka przygotowała się do podróży. Najlepiej pójść rano i wrócić zanim zrobi się ciemno. Po zmroku jest większa szansa na napotkanie groźniejszych bestii jak również Egzekutorów. Ostatnie spojrzenie na dom i Claire zamyka go na klucz. Idąc w stronę bramy panuje cisza. Gdy dochodzą na miejsce Rafael pokazuje przepustkę a strażnicy ją sprawdzają. Doskonale znają młodzieńca, ale przepisy to przepisy... Po dokładnym obejrzeniu brama otwiera się, a cała trójka opuszcza bezpieczne terytorium. Wkraczają na teren Magicznego Lasu, gdzie wszystko może się zdarzyć.W tym lesie czają się zarówno bestie jak i zwykłe zwierzęta. To cud, że potrafią przeżyć wśród takiego niebezpiecznego otoczenia. Po za zwierzętami są tu inne magiczne plemiona jak chociażby ogry czy elfy. Nie należy zapominać, że w tym lesie swój kąt znaleźli również wygnańcy ze wszystkich trzech stref.
-Jak dawno nie byłam w Magicznym Lesie! Ciekawe co tym razem zobaczę! - przerywa dotychczasową ciszę.
-Nie rozumiem twojej ekscytacji... Jakbym był tak słaby jak ty, to martwiłbym się o własne życie.- powiedział jak zawsze ze złośliwością.
-Phii... A ty musisz znowu zaczynać swoje? Skoro tak sądzisz to po co mnie wziąłeś ze sobą?- zapytała się.
-No i znowu zaczynasz marudzić...
-A właśnie. Ciociu jak daleko dzisiaj zamierzamy oddalić się od naszego terytorium?
-Poszukuje pewnej rośliny. Rafael mi w tym pomoże.
-Czemu ja nie mogę pomóc?-
powiedziała zbulwersowana.
-Nie widziałaś nigdy takiej rośliny. Pamiętasz jak rok temu leżałaś dobry miesiąc w łóżku? To dzięki tej roślinie robiłam lekarstwo, które cie wyleczyło. Pewnie nie poznałabyś jej, miałaś tak wysoką temperaturę, że własnego brata nie poznałaś. Jeśli chcesz możesz poszukać tego co zawsze.
- powiedziała po czym uśmiechnęła się.
-W porządku... - odpowiedziała.
Znowu nastała cisza.Idą dość długo. Dochodzą do pewnego miejsca, stałego w ich podróżach. W tym momencie zawsze jest kłótnia odnośnie tego czy dziewczyna może rozdzielić się z nimi. Od pewnego czasu jest inaczej co dziwi ją  - dziewczyna rusza w prawą stronę zaś pozostała dwójka w lewą. Claire zrobiła kilka kroków od miejsca rozstania tak jak pozostała dwójka. Odwróciła się i spojrzała jak zawsze podejrzliwie.
-Miałam rację, coś jest nie tak... Nie ma ich! Znowu! Oddaliliśmy się od siebie, ale nie tak daleko żebym nie mogła ich nie zauważyć! O co tu chodzi? - pomyślała zdezorientowana dziewczyna.
Chwilę jeszcze tak stała aż w końcu odwróciła się w kierunku, w którym miała iść. Niezbyt przejęła się słowami ciotki odnośnie zbierania roślin, które niemalże rosły wszędzie a ich zastosowanie jest wszechstronne.
-Czy oni mają mnie za idiotkę? Teoretycznie mam nie rozumieć tego, że te głupie zielsko rośnie wszędzie? Gdzie oni są? Brat jest wystarczająco zdolny aby tak szybko zniknąć z pola widzenia, ale ciotka? To starsza kobieta zatem jakim cudem? Nawet nie wyczułam kiedy zniknęli!- pełno pytań krążyło w jej głowie.
Idzie dalej przed siebie zastanawiając się czemu bez problemu ciocia ją puszcza samą w tym lesie. Nie przeszkadza jej to, ale patrząc na niebezpieczeństwa czające się w nim, nurtuje ją to. Chwilę później zatrzymuje się przy najbliższym drzewie i siada. Podziwia piękno owego lasu. Te wszystkie drzewa, ta zieleń bijąca ze wszystkich stron, to wszystko sprawia, że na jej buzi pojawia się szczery uśmiech. Po długim wypoczynku wstała i zdając się na własną intuicję stwierdziła, że ma jeszcze godzinę do spotkania całej trójki. Szła głębiej w las nie tracąc przy tym orientacji. Dziewczyna sprawia wrażenie nieco zagubionej, ale ma znakomita orientację w terenie. Wydeptując nową ścieżkę napotkała rzadkie zwierzę w lesie, jest to bowiem pies. Sądząc po jego wyglądzie nazywany jest powszechnie wśród ludzi i nadprzyrodzonych wilczurem. Koło niego stoi młody, śliczny lisek. W Strefie Nadprzyrodzonych są to zwykłe zwierzęta hodowlane. Oboje są atakowani przez ogromną stonogę często spotykaną w tej części lasu. Wielkością dorównuje średnim drzewom. Najwidoczniej jest pora jej polowania a zatem szuka pożywienia. Claire widząc to nie mogła tego znieść i rzuciła się na ratunek biednym zwierzakom.
-Muszę się pośpieszyć. - powiedziała.
Gdy jest w odpowiednim zasięgu, oddziela napastnika od dwóch ofiar poprzez stworzony przez nią krąg ognia. Otoczyła nim stonogę i zaczyna ją spalać starając się nie naruszyć lasu. Kreatura wydaje dziwne dźwięki, kręci się, umiera. Dziewczyna widząc, że zwierzęta się nie spłoszyły wyjęła ze swojego plecaka kanapkę, którą rozdzieliła na parę części i dała im w ramach posiłku. Jej twarz była pełna radości i spokoju. Claire kocha zwierzęta i z chęcią by je przygarnęła. Zdaje sobie jednak sprawę, że pozostała dwójka, z którą mieszka nie zgodziłaby się na to. Szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ wcześniejszy napastnik własnym wyciem zwołał swoich kamratów przez co jedno było wiadome - będzie wielki kłopot.
-Niemożliwe, zwołał jeszcze więcej tych paskudztw?! W pojedynkę nie mam szans, za dużo ich. Gdyby był tu brat od razu byłoby po problemie....
Dziewczyna stara się wymyślić jakieś rozwiązanie, aż tu nagle :
-Ałaa...Moje serce, moje ciało. Co się dzieje.... - z bólem wyjęknęła.

3 komentarze:

  1. halo,halo - nie przestaje się pisać bloga w takim momencie :C

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wydeptując nową ścieżkę napotkała rzadkie zwierze w lesie, jest to bowiem pies."
    - Albo opisujesz w czasie przeszłym czyli "był to pies", albo w teraźniejszym" a więc "napotyka". To już podchodzi pod podróż w czasie.
    Przy czym masz tak w całym rozdziale. Proponowałabym przejść na czas przeszły, jakby to była opowieść o czymś co już się zdarzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pokazanie błędów, uwzględnię to w przebudowie rozdziałów ;)

      Usuń