sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 7 - Kto to?

-Niech to... Co robić? Są praktycznie ze wszystkich stron a w dodatku nagle wszystko zaczęło mnie boleć... Nie mam pojęcia jak będę walczyć z nimi.. -pomyślała.
Dziewczyna przyjmuje pozycję świadczącą o jej gotowości do walki. Starała się zasłonić samą sobą zwierzęta wcześniej przez nią uratowane. Jej duch walki z sekundy na sekundę wzrastał lecz ciało coraz bardziej odmawiało współpracy. Sytuacja się pogarsza. Nie jest w stanie nic zrobić. Nogi drżą, traci kontrolę nad rękoma, ledwo udaje się jej zaczerpnąć świeżego powietrza a powieki powoli się zamykają. Jej silna wola nie może równać się z uczuciem senności i bólu, który wręcz rozrywa jej ciało. Wycieńczona upada na ziemię. Resztkami sił utrzymuje własną przytomność.
-Wybacz nam to. Dziecię, które nie miało się narodzić. Naznaczone biedne dziecię.... Wypoczywaj a my się wszystkim zajmiemy. - powiedział ktoś bardzo niskim tonem.
-Kto to? Czyżby ktoś przyszedł mi na ratunek?- pomyślała.
Claire była zdezorientowana. Słyszała głos, ale nie miała już sił otworzyć powiek i zobaczyć własnego wybawcę.
-Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Ach... To znowu ten sen. Ile razy już to miałam? Nawet już nie liczę. Chce się obudzić jak najszybciej... Nie zniosę tego więcej... - zaczyna śnić.
Nie jest to zwykły sen. Wędruje pośród zwłok z posępnym wyrazem twarzy, co ciekawe wyglądem wcale nie przypomina samej siebie. Wygląda na 7-8 lat, jej włosy są innego koloru tak jak jej oczy. W prawej ręce trzyma jakąś broń, z której spływa strumień krwi. W jednym miejscu znajduje się ręka zaś w innym głowa. Ciała są zmasakrowane do takiego stanu, że nie da się stwierdzić czy to mężczyzna czy kobieta. Sytuacja ma miejsce w nocy i tylko blask księżyca ukazuje tą straszliwą scenę. Dziewczyna zatrzymuje się nad dwoma zwłokami, rzuca broń i pochyla się. Z jej oczu ciekną łzy pełne bólu i smutku. Nie da się odróżnić czy owe łzy są zmieszane z wszechobecną krwią na jej ciele czy też składają się z samej krwi. Tym razem tylko na tym się skończyło, ponieważ dziewczyna budzi się. Uniknęła wielu wstrząsających widoków, ponieważ ktoś ją budzi.
-Hej! Obudź się! Ile czasu masz zamiar jeszcze tu leżeć?!  Słyszysz mnie! -mówi zaniepokojony głos.
Dziewczyna otwiera oczy, spogląda na tą osobę i od razu poznaje ją.
-Wybacz bracie ale nie wrzeszcz mi tak nad uchem. Gdzie ja właściwie jestem?
-Wreszcie się obudziłaś... Jesteśmy dość daleko od naszego umownego miejsca spotkań. Zmartwiłem się, że nie przychodzisz tak długo więc zacząłem cię szukać i trafiłem tutaj gdzie jesteś. Po za tym, to ja chciałbym wiedzieć co tu się dzieje! Rozumiem, że lubisz się daleko oddalać. Rozumiem również, że jesteś trochę, co ja mówię bardzo chętna do wszelkich walk, ale to co tutaj zastałem przekracza moje własne wyobrażenia o tobie....

Claire otworzyła szeroko oczy. Czuła się lepiej. Od razu wstała i chciała zorientować się w sytuacji. Rozgląda się dookoła nie zwracając na to, co jej brat mówi. Dostaje szoku, widok jest wręcz oszałamiający. Wszędzie unosi się zapach krwi przez co od razu robi jej się niedobrze, ale nie dezorientuje jej to i przygląda się po raz kolejny na spokojnie. Wszystkie stonogi leżą dookoła a ich ciała wyglądały jakby ktoś je rozszarpał. Rany były wielkie. Oniemiała na widok tego co się stało i zaczęła się trząść.
-Uspokój się i wyjaśnij co się tu stało.- w tym momencie Rafael złapał ją za ramię.
-A żebym ja wiedziała.. Krótko po tym jak się te paskudztwa pojawiły, ja leżałam już nieprzytomna. Owszem bałam się, ale to nie było ze strachu, po prostu nagle siły zaczęły mnie opuszczać i ....
Dziewczynie nagle poczuła się znowu słabo i upadła. Słyszy wołania swojego brata, ale jest zbyt zmęczona aby cokolwiek odpowiedzieć. Zaczęła znowu śnic.
Tym razem śnili się jej przyjaciele. Wszyscy ubrani w dziwne stroje, zresztą ona sama również była inaczej ubrana niż zawsze. Słyszała ich nie za dobrze, ponieważ wszyscy oddalali się a dziewczyna nie mogła się ruszyć. Sen nie trwał zbyt długo. Kiedy otwierała oczy, spogląda dookoła. Znajduje się w swoim własnym pokoju. Zdziwiła się trochę, ponieważ zwierzęta, które wcześniej uratowała po prostu leżą przy niej. Nie zdążyła nic powiedzieć.
-Nie dało się ich odciągnąć od ciebie. Straż graniczna sprawdziła zwierzęta i dała pozwolenie na wniesienie ich na nasze terytorium. Co właściwie zrobiłaś, że tak kleją się ciągle do ciebie?
Claire spojrzała wyżej i zauważyła, że ma gości. Przyszła Rose z bratem jak również Olivia. Osobą, która przemówiła do dziewczyny była Rose.
-Co z bratem i ciotką? Jak się tu dostałam?
-Nie powiem ci wszystkiego bo nie wiem dokładnie, ale składając wszystkie informacje wychodzi na to, że rozdzieliliście się. Przez długi czas nie wracałaś po czym twój brat zmartwiony przybył na miejsce, w którym przebywałaś. Był zszokowany tym co tam zastał choć nie chciał mówić zbyt wiele nam. Po kolejnym twoim omdleniu nie zastanawiając się długo chciał cię zabrać do ciotki, ale te zwierzęta z jakiegoś powodu nie chciały cię opuścić. Rafael próbował na wszystkie sposoby oddzielić ciebie od nich, ale nic to nie dało. Nie tracąc czasu je również wziął. Powiedział wszystko ciotce i wracali do bramy. Przy bramie była wielka sprzeczka odnośnie tych zwierząt i Olivia widziała wszystko. Mówiła, że ostatecznie udało im się dogadać. Nie zwracała uwagi na nic innego jak na tą kłótnię, ale jak zauważyła ciebie nieprzytomną szybko przybiegła nam o tym powiedzieć. Wszyscy przyszliśmy a zapewne brat odniósł cię tutaj. Jesteśmy tutaj zaledwie od 5 minut a ty się obudziłaś. - Rose przestała mówić.
-Rozumiem...
-Zawsze musisz się w jakieś kłopoty wpakować co? A co jeśli by się tobie coś stało? - Olivia rzuciła się ze łzami w oczach na Claire.
-A ty znowu zaczynasz swoje.- powiedziała spokojnym głosem.
-Phii... Głupi ma zawsze szczęście i tyle w tym temacie. -oczy całej czwórki przekierowały się na Rafaela, który stanął w drzwiach.
Po czym dodał:
-Widzę,że się obudziłaś. Idę powiedzieć to mojej matce bo była niespokojna przez ciebie. - zwrócił się do siostry nadzwyczaj chłodno.
Po tych słowach poszedł do innego pokoju. Nastała dość dziwna cisza.
-Co mu jest? Wiem, że potrafi być dość chłodny, ale teraz to go wręcz nie poznałem..- Ian przerwał tymi słowami panującą ciszę.
Atmosfera powoli się rozluźniała i wszyscy zaczęli nawet żartować. Robiło się już późno więc dziewczyna odprowadziła przyjaciół do drzwi. Wszyscy się rozstali a ona sama wróciła do pokoju. Przypominała sobie, że jakiś czas temu dostała kartkę od tajemniczego mężczyzny, który z pewnością wiedział coś na temat 32 lutego. Otwiera szufladę następnie książkę w której schowała wiadomość.
-Po dłuższym czasie, kiedy zastanawiałam się nad wieloma sprawami w końcu przeczytam tą kartkę. Miałam tego nie robić ale zaczyna mnie to przerastać...  - pomyślała.
Chwyta ten mały skrawek papieru.
,,Jeśli to czytasz zdecydowałaś się jednak poznać prawdę.  Jestem świadom, że ta kartka może wpaść w ręce kogoś kto nie będzie upoważniony do tego. Wśród twojego towarzystwa znam dwie osoby zdolne do tego, strzeż się... Od czego zacząć ... Mam zakaz odgórny aby zdradzić ci prawdę a zatem aby ułatwić ci sprawę podpowiem ci żebyś poszła do publicznej biblioteki. Zrób to kiedy zdasz egzamin na wojownika. Dział o którym mówię to archiwum. Poszukaj akta 32. Składają się z wielu książek. Tą o którą mi chodzi jest numerem 7.''
-O co w tym chodzi? Jak mam tam się dostać? Co mi da bycie wojownikiem? Oni tam pełnią tylko wartę... Mam rozumieć,że podczas warty jeśli taką będę miała, mam się zakraść do środka?  Nie wiem co jest w tej książce, ale jeśli to wyjaśni to czego jestem ciekawa...
-dziewczyna nie zdążyła dokończyć swoich myśli.
-Buu! Zapomniałam zabrać swojej torby więc się wróciłam. - powiedziała Olivia.
-Nie strasz mnie tak...
-Nad czym tak dumasz Claire? Czemu jesteś wpatrzona w ten pusty skrawek papieru? To jakaś dziwna nowa zabawa?
-Za bardzo się zamyśliłam. Straciłam czujność- dałam się tak prosto podejść.Mam przecież uważać na jakieś 2 osoby...
Na prawdę Olivia jest zbyt dziecinna myśląc, że to jakaś gra z pustą kartką. Chwila... Czy ona powiedziała, że kartka jest pusta? Przecież widać wszystko! Więc jak??!! - pomyślała.

1 komentarz:

  1. U... a więc to o to chodziło z tym "znam dwie osoby które to potrafią". Tak bez wiedzy że kartka jest pusta to brzmi kompletnie bez sensu, jakby autor karteczki sądził że zna dwie osoby które potrafią czytać, lub być nieupoważnione. Dziwne, że dziewczyna nie zwróciła na to uwagi, ale poza tym końcówka rozdziału jest genialna ^^

    OdpowiedzUsuń