sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 11 - Loch cz.II

Panuje napięta atmosfera. Pierwszy zabiera głos śledczy.
-Witam cię ponownie młoda damo. Nie masz pojęcia jakie mieliśmy trudności ze złapaniem ciebie. Zatem przyznasz się tym razem czy znów będziesz się wywijać od odpowiedzi?
-Już panu mówiłam, że to nie ja.
-Nie ze mną takie numery. Powiedz mi dziecko w takim razie, po co była ci ta książka?
-Od razu tak poszedł na całego? Kurde ma mnie. Co ja mam mu powiedzieć. Coś w stylu ,,Wie pan bo ostatnio zauważyłam dziwne znamię u mnie na nadgarstku , mogę nawet je panu pokazać. Jestem strasznie ciekawa co to może być, dlatego poszłam do biblioteki. Nie spytałam się pani bibliotekarki bo nie wiedziałam co jej powiedzieć. Po długim poszukiwaniu znalazłam ją, ale nie dał mi pan doczytać co to właściwie jest''. W życiu! Myśl, myśl, myśl. Ach! Nic mi nie przychodzi do głowy.
-Zatem jak to było?
-Dobra coś wymyśliłam, ale to będzie chyba najgłupsza wymówka. Liczę, że nie skomentuje to w dziwny sposób. Co ja mówię, z pewnością weźmie mnie za niepoważną.

-A więc proszę pana. Ostatnio czytałam książkę, w której było pełno dziwnych znaków. Tak mnie to wciągnęło, że postanowiłam poszukać jakieś książki z tym znakami, bo być może coś więcej znaczą. Nie sądziłam, że taką znajdę ale się udało.
-W sumie nie skłamałam, czytałam jakąś książkę gdzie były różne dziwne znaki, ale nie bardzo mnie wciągnęła. Teraz muszę zaczekać na jego reakcję.- pomyślała.

-Masz mnie za głupca?! Nie wciskaj mi tu takich bzdur! Nawet jeśli byłaby to prawda, to powiedz mi po co były ci pozostałe książki i gdzie je masz?!
-Jakie inne książki?
-Nie udawaj głupiej złodziejko!
-Ja złodziejką? Myśli pan, że złodziej dałby się tak łatwo złapać jeśli przez tak długi czas nie zdołaliście? Po za tym nie ma pan dowodów. Ja tylko miałam książkę a nie ukradłam.
-A jednak, wydaje się, że złodziej może wpaść tak łatwo. Przykładem jesteś ty. Dowodów? Sam opis świadków pasuje idealnie do ciebie a co do książki... Twierdzisz, że jej nie ukradłaś tylko może ,,pożyczyłaś'' z archiwum?!
-Jestem tylko podejrzaną, nie ma pan uwiecznionych moich rzekomych czynów!
-Przestań się bawić ze mną! Książki książkami, ale nie wybaczę ci nigdy tego, że zabiłaś niewinnych ludzi w tym moich przyjaciół na warcie !!!!
Oboje nie wytrzymali emocjonalnie. Dziewczyna popłakała się a śledczy nie mógł znieść jej widoku.
-Wynieść ją! Ta rozmowa nie ma sensu!
Podeszło 2 mężczyzn, chwycili dziewczynę, która dopiero teraz zaczęła odczuwać ulatniającą ją siłę(ze względu na zatrzymanie obiegu mocy w organizmie), przez co jest osłabiona.
-Czekaj na swój wyrok kłamco.
-to były ostatnie słowa jakie usłyszała od śledczego.
Zaczęło się. Znowu podróż między korytarzami, później zejście pod ziemie gdzie panuje półmrok. Ciągnięta dziewczyna skupia się tym razem wyłącznie na swojej kondycji i osłabieniu. Nie patrzy na zawiłość tych korytarzy. Wreszcie doszli do jej celi. Rozkuli ją z kajdanek, ucisnęli w odpowiednie miejsca jej ciała i wrzucili ją do celi. Czuła się obolała, ale zarówno czuje jak jej siły zaczynają powracać. Rozpłakana Claire siada w kącie aż w końcu z płaczu usypia. Minęły dopiero dwa tygodnie odkąd trafiła do lochów, ale dla niej to wieczność. Pomimo tak krótkiego czasu, zaprzyjaźniła się ze swoim sąsiadem z celi. Tymczasem nastaje ranek, dzień wydaje się być kolejnym, w którym pozostaje czekać na wyrok za przestępstwo.
-Wstawaj Claire! Masz gościa!- mówi starzec.
Dziewczyna powoli otwiera oczy. Gdy usłyszała, że ma gości pierwsze co pomyślała to straże, które być może zabiorą ją na 4 przesłuchanie od początku bycia podejrzaną. Ku jej zdziwieniu przed celą stoi jej brat.
-Claire! Nic ci nie jest?! - wykrzyknął.
-Och, czy to nie kapitan Rafael? Cóż pana skłoniło aby zainteresować się ta sprawą? -odezwał się strażnik.
-Jak to czemu?!- po czym wyjaśnił relacje łączące jego z oskarżoną.
Opanował emocje i powiedział:
-Powiedz mi siostro jak to było. Słyszałem przeróżne wersje tego, co zaszło miedzy tobą a śledczym. Nie mam pojęcia co o tym sądzić.
-No cóż....Zaczęło się od tego, że... - dziewczyna zaczęła opowiadać wszystko co miało związek z jej aresztowaniem.
Podczas swojej wypowiedzi Rafael przybierał różne miny. Można było od razu zauważyć, że układa sobie wszystko w głowie. Gdy dziewczyna skończyła, chłopak chwile milczał aż w końcu się odezwał.
-Wybacz,że tak długo to trwało. Idę do śledczego usłyszeć jego wersję i wyjaśnić nieporozumienie. Czekaj tu na mnie spokojnie. - poszedł bez chwili wahania.
Gdy tylko brat zniknął z pola widzenia, dziewczyna wykorzystała to, że dzisiejszy strażnik nie jest zaborczy. Sam zagaduje więźniów o chociażby samopoczucie. Z niektórymi (na pierwszy rzut oka) można zauważyć, że łączą go głębsze relacje niż tylko strażnik-więzień.
-Muszę znowu zagadać do pana Williama. Niedługo brat wróci także wiele czasu nie mam. Zagadam tak po prostu i postaram się nawiązać do sedna sprawy. - pomyślała.
-No więc panie Williamie. -w tym momencie wołany starzec odwrócił się ku niej.
-Niech mi pan mówi bez żadnych kłamstw, co pan wie na temat mojej przeszłości?
-Kurde to nie tak miało wyjść! - pomyślała.
-Hahaha ! Tak sądziłem, że znowu wykorzystasz okazję. Tyle razy ci powtarzałem, że nic z tego.
-Ale tu chodzi o mnie i moje wspomnienia, których nie mam zbyt wiele!

-Claire nie warto rozdrapywać starych ran. Jesteś dobrym dzieckiem a ja nie zamierzam spowodować abyś potem miała wyrzuty sumienia z pewnych powodów.
-No ale...
Dyskusja trwała jeszcze dość długi czas. W pewnym momencie było słychać czyjeś kroki. Tym razem dziewczyna bez problemu wyczuła i rozpoznała, że to jej brat. Zdziwiona tak szybkim powrotem, chce pójść na kompromis ze starcem.
-Zatem niech pan mi obieca. Pewnego dnia kiedy będę kimś znaczącym, wyciągnę pana z więzienia a w zamian dotrwa pan tego dnia jak również opowie mi wszystko. W porządku?
Rafael zbliżył się do celi. Pokazuje nakaz uwolnienia jednemu ze strażników. Ten otwiera celę.
-O losie, zostawić cie tylko na sekundę a już się w coś wpakujesz... Chodź, jesteś już wolna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz