Dziewczyna pewnym krokiem weszła do swojego pokoju. Klops i Makaron
już czekali na nią. Kulejąc doszła do swojego łóżka po czym usiadła.
Zdjęła niewygodny dla niej bandaż z nadgarstka(ma już go dosyć, ale nie
ma innego wyjścia). Nastała dość niezręczna cisza po czym postanawia
przemówić.
-A zatem mówicie, że jesteście demonicznymi zwierzętami?
-Owszem to prawda.
-Czemu nadal tu jesteście, chcecie nas wszystkich upolować?
-Przestań
gadać bzdury moja pani. Nie dziwi cie to znamię na ręku? Wiesz od czego
to jest? Mianowicie księga, którą czytałaś mówiła prawdę. To jest
kontrakt pomiędzy użytkownikiem a demonicznym zwierzęciem, w tym
przypadku z dwoma na raz.
-Kontrakt z demonicznymi zwierzętami?!!!
Niemożliwe! Czemu to zrobiliście? Słyszałam, że oswojenie demonicznego
zwierzęcia graniczy niemal z cudem! Po za tym skąd wiesz co ja czytałam,
z tego co pamiętam to nie mówiłam nic na głos. Masz mi po prostu wszystko wytłumaczyć!
-No więc.. Zaczęło się od tego, że ...
-Nie owijaj tylko mów o co chodzi. Po za tym czy wy nie powinniście
być o wiele więksi i przerażający? W dodatku wasze duże szczęki byłyby
zdolne...To jest to. Czy to wy mnie wtedy uratowaliście? Te poszarpane rany ... To wszystko nabiera sensu.
-Spokojnie... Owszem to my uratowaliśmy ciebie, ale chwila od początku. Aby nasza rozmowa nie miała charakteru dość sztywnego muszę ci uświadomić czemu wędrujemy we dwóch. Jak widzisz Makaron dopiero uczy się wszystkiego. Znalazłem go dawno temu jak był jeszcze mały(demoniczne zwierzęta żyją dłużej niż nadprzyrodzeni), jego rodzice najprawdopodobniej porzucili go. Nie miałbym serca gdybym zostawił jednego z nas na pastwę losu. Przygarnąłem go i postanowiłem go wychować, nie jako rodzic lecz przyjaciel. ,,Tego dnia'' w Magicznym Lesie to ty miałaś być jedną z naszych ofiar ale potoczyło się inaczej. Od dłuższego czasu obserwowaliśmy ciebie- ja widziałem w tobie jedzenie i dobry trening polowania zaś Makaron nie chciał cie upolować. Gdy nas niby uratowałaś przed stonogami(najprawdopodobniej chcieli zrobić podstęp aby poczekać jak ona osłabnie walką i wtedy zaatakować), Makaron utwierdził się w przekonaniu, iż różnisz się(jako jedna z nadprzyrodzonych) od opowieści różnych demonicznych zwierząt w tym także mojej opinii. Jak doszło do kontraktu? To proste, ze względu na to, że młody nie ma wystarczającej siły aby mieć swój własny obieg mocy tak jak to mają dorosłe demoniczne zwierzęta, ja użyczam mu części mojej mocy co jest równoznaczne ze wspólnym obiegiem mocy. Jest to możliwe jeśli chcesz wiedzieć, ale to już inna sprawa. Wracając do tematu. Jak nas uratowałaś, Makaron bez mojej wiedzy użył części wspólnej mocy aby założyć z tobą pakt. Wiedział doskonale, że będziesz naszą przekąską więc założył pakt aby do tego nie doszło. Z pewnością zastanawiasz się czemu nie mogę zerwać kontraktu. O ile założenie polega na użyciu mocy niezależnie ilu użytkowników aby stworzyć więź z potencjalnym panem(są również metody przymusowego kontraktu) tak zerwanie tego kontraktu wymaga wyparcia się nawzajem każdego, który ma w tym udział. Inaczej mówiąc jeśli nawet ty i ja nie chcemy tego to jednak Makaron się nie wyprze więc nic z tego. Posłuchaj Claire... Lubimy się czy też nie, przez niego muszę cię chronić. Obieg mocy całej naszej trójki znajduje się obecnie w tobie. Jeśli zginiesz my zapewne po pewnym czasie również, ponieważ nasz obieg pozostaje w tobie a ty jako pan nie będziesz miała jak się nas wyprzeć będąc martwą. Tak jak się u was mówi się, że zwierzę po utracie swojego pana nie jest już ten sam tak można to porównać do tej sytuacji. Zaś gdybyśmy my zmarli mogłabyś poszukać innych zwierząt a moc, którą ci przekazaliśmy ,,pod opiekę'' pozostała by w tobie przez pewien czas, ale może nieść to ryzyko, że twój organizm nie wytrzyma tego nadmiaru mocy przez co może się tobie również coś stać. Mówię ci o tym aby uświadomić jak poważne konsekwencje mogą wyniknąć z tego.
-Ej... Chwila moment... Jak to coś może mi się stać z przedawkowania mocy?! Czemu zakładasz na wstępie, że ktoś z nas umrze?! Zresztą mów dalej, chce wszystkiego wysłuchać zanim cokolwiek skomentuję.
-Claire do kogo ty tak mówisz? Wszystko w porządku? -zapytała ciotka.
-Niech to! Za bardzo się uniosłam. Cały czas mówiłam szeptem, ale tym razem nie wytrzymałam z tych emocji i podniosłam znacząco głos. Nawet nie wiem jak bardzo to musiało być głośne skoro ciotka mnie usłyszała z drugiego końca domu!
Po czym dodała:
-Ach, wybacz ciociu. Jestem w środku ważnej akcji w książce i za bardzo się wczułam w główną postać. To aż śmieszne, czuje jakbym to ja nią była.
-To dobrze. Już się bałam, że masz może jakieś omamy od tej rany.
-Nie jest aż tak duża i straszna, z nogą wszystko w porządku jak również ze mną.
-No dobrze więc życzę miłego czytania.
Klops
spojrzał na Claire swoimi psimi oczami i jedynie westchnął. Zbiera
myśli i zastanawia się od czego tym razem zacząć aż w końcu przemawia.
Skąd wiedzą że ona cokolwiek czytała... no nie wie... Może dlatego że poszli z nią do biblioteki i chyba nawet towarzyszyli jej kiedy czytała?
OdpowiedzUsuńTe nawiasy w wypowiedzi Klopsa. Decyduj kto opowiada, narrator czy pies.
"po czym dodała" - nie niczego nie dodała, bo i do czego?
Nie kończyły rozdziału jak ktoś przemawia. To nie ładnie.
PS: Ja też chce demoniczne zwierzaczki ;d
Myślę, że nie zaglądał w to co ona czytała tylko grzecznie siedział na podłodze. :)
UsuńHehe też bym chciała takie zwierzątko :P