wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 20 - Sympatia z przeszłości?

Po odprowadzeniu Olivii, cała trójka poszła się przygotować na egzaminy. Gdy zaszli na miejsce, egzaminatorzy kazali się rozdzielić. Każdy miał swój oddzielny pokój. Dostali krótkie przeszkolenie odnośnie zasad podczas egzaminu. Po pewnym czasie wszyscy spotkali się w sali przygotowawczej gdzie mogli wybrać dla siebie uzbrojenie(zwyczaj egzaminów, na misjach mało kto używa zbroi bo zwalnia jego ruchy). Claire przyszła dość późno więc nie miała zbyt dużego wyboru. Chwyciła pierwszą lepszą zbroję.
-Kurde ale ona ciężka, lepiej zmienię ją na coś lepszego. - pomyślała.
-Wojownicy na arenę! Trzeba pokazać następne pokolenie wszystkim zebranym.
-Jeszcze chwila muszę zmienić zbroję!
-Był już na to czas, rusz się!

Dziewczyna nie zdążyła zdjąć zbroi ani jej przebrać. Z trudem idzie na arenę. Już z daleka można usłyszeć głosy widowni. Wszyscy wykrzykują imiona swoich najbliższych obecnych na arenie. Jest ich 80. Jest to najtrudniejszy egzamin i w tym momencie następuje znaczna selekcja. Arena podzielona jest na 5 części gdzie odbywają się walki. Wokół niej jak również na widowni, znajdują się specjalne oddziały, które tworzą barierę w celu ochrony cywili jak również samej areny. Nikt nie może przewidzieć co może się tu wydarzyć. Na samym środku znajduje się mocarna wieża, gdzie znajdują się: pięciu sędziów, sam przywódca strefy w asyście dwóch kompanów(ze względu, że w tej strefie duży nacisk jest kładziony na walkę, głównym przywódcą tej strefy jest sam dowódca sił) oraz kilku wojowników o mniejszej randze. Żółtooka rozgląda się dookoła, chce wychwycić wzrokiem ciotkę i brata, ale w tym tłumie nie jest w stanie ich dostrzec. Jej wzrok przekierowuje się na wieże. Spogląda na nią aby zobaczyć jak wyglądają osoby od których będzie zależał werdykt. Zastanawia się ilu z nich zna. Mężczyzna średniego wieku z dość pokaźnym długim wąsem, z długimi włosami(przywódca strefy) spojrzał się nieufnym wzrokiem na nią i wskazuje swojej ,,obstawie'' właśnie ją. Oni również chodnym wzrokiem wodzą za nią dopóki, nie weszła do wnętrza areny.
-Jaki tłum do tej rozpiski walk. - wkurzona wepchnęła się w tłum.
Odszukała swoje imię i swoich 2 przeciwników. Cóż egzamin jest złożony z trzech walk, dwóch ustalonych z góry zaś ostatnią osoby z wieży(na arenie) ustalają. Mogą być nawet trzyosobowe drużyny. Niezależnie od wyniku walki, sędziowie ustalają na podstawie całokształtu(odnośnie czy ktoś zdał czy też nie) nie sugerując się wynikiem potyczki.
-Życzę powodzenia, bo każdemu się przyda. - powiedziała jak zawsze wręcz obojętnie Eve.
-Dzięki, tobie również życzę szczęścia. Ian ty również uważaj na siebie.
-Nie potrzebuję troski od was.

Po tych słowach każdy poszedł w swoją stronę. Claire dłużyło się choć walki trwały tylko pięć minut. W końcu nadeszła jej kolej. Dzielnie walczyła w pierwszej potyczce, ale niestety przez ciężar swojej zbroi przegrała, natomiast w drugiej bitwie był remis. Wykończona i zdenerwowana przed nominacjami do ostatniej rundy usiadła w spokoju pod filarem i oddycha głęboko. Chwilę później przychodzi kobieta, która powiesiła dość niechlujną listę z nominacjami. Claire wstała, doczołgała się do listy, odszukała swoje imię w rubryce podwójnych walk.
-To będzie potyczka dwóch na dwóch?!! - pomyślała.
-W takim razie z kim mnie przydzielono? Hm... Co za szczęście, przydzielili mnie z kimś kogo chociaż znam. Może i jest półgłówkiem(w domyśle Ian), ale można na nim polegać.
Uradowanej dziewczynie uśmiech momentalnie znika z twarzy, gdy zauważa, że jednym z dwóch przeciwników będzie najmłodszy syn przywódcy strefy.
-Aaa ! Czemu akurat musi być to on? Znowu mi nie da spokoju jak kiedyś...Ciekawa jestem o ile zwiększył swoje zasoby mocy. Skoro odziedziczył po ojcu żywioł wody, zakładając że zapewne go uczył, kto wie jaki teraz jest silny? Chyba wolałabym nie wiedzieć... Mój ogień nie będzie wystarczający by zderzyć się z jego wodą... Choć jedynym pocieszeniem jest to, że kojarzę chłopaka z jego drużyny(drugi przeciwnik) i nie należy do zbyt mocnych. Hmm.. Wystarczy doprowadzić przeciwnika do takiego stanu aby nie miał co zrobić. Najpierw załatwię z Ianem tego słabego a potem wspólnie zajmiemy się tym rozpieszczonym bachorem! Chwila ale czy on w takim razie nie będzie chciał go chronić bo mimo wszystko liczy się tu gra zespołowa? Nie ma co, wystarczy tego rozmyślania bo mi zaraz głowa pęknie. Trudno pójdę na żywioł albo ...
-Oo tu jesteś Claire! Fajnie, że jesteśmy razem w drużynie, tylko przydaj się na coś.
-Taakk...
-Co taka markotna? Aaa! Czyli zdążyłaś zauważyć, że twój ,,ukochany'' z lat dziecinnych stanie na twojej drodze. Ahahaha! Wybacz, nie mogę wytrzymać!
-Ależ zabawne... Cudowny ,,ukochany" z niego był nie ma co... Ja to widzę bardziej, że był prześladowcą i dręczycielem. Konkurował ze mną, chciał zawsze być najlepszy. Gdzie wy wszyscy widzicie w tym chory romans? Swoją drogą i tak zawsze byłam lepsza od tego mazgaja choć kto by pomyślał, że jeszcze raz będzie mi dane skrzyżować broń z nim.

Dyskusja trwała przez całą przerwę. Nie zdążyli nawet ustalić taktyki. Wychodzą na jedną z 5 części. Po odprawieniu stałej mowy przy każdej nominowanej walce, jeden z mówców krzyknął ,,Walkę czasz zacząć!''.
-Liczę na twoją porywczość i chęć do walki. Taktykę zostaw mi!- powiedział Ian do ucha dziewczyny po czym pchnął ją do przodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz