Znowu to samo, wydawało się że będzie jeszcze gorzej ale Klopsik nie dawał za wygraną. Stara się za wszelką cenę połączyć się z jej myślami.
-Ach, jest coraz gorzej. Czemu humor właściciela zawsze musi się na nas odbijać? - pomyślał pies.
Jego słowa krążą w pustce ale po chwili udaje mu się połączyć z dziewczyną.
-Claire, Claire!
-Klops? Pomóż mi nie wiem co się dzieje! Tracę panowanie nad własnym ciałem, mimowolnie czuję wielki gniew... W dodatku jakieś dziwne obrazu przelatują mi w myślach, boję się!
-Ogarnij się! Po pierwsze spróbuj jak najszybciej zapanować nad własnym ciałem. Wiem, że to trudne bo boli cie cała klatka piersiowa...
-Skąd wiesz? Zresztą nieważne, postaram się... - dziewczyna nadal słuchała Klopsa i robiła to co kazał.
Udało jej się. Szczerze mówiąc trudno uwierzyć, że to wszystko działo się tak szybko. Pies trochę się rozluźnił wiedząc, że jeden problem z głowy. Zmęczona Claire rzuca na ziemię swoją broń.
-Za blisko, mogę jeszcze odskoczyć ale Ian...
-Słuchaj dziewczyno, rób to co ci każe. Pozbądź się natychmiast bandażu a gdy będziesz chciała odeprzeć atak daj mi znać. Zostaw trochę mocy na później bo to przecież nie koniec walki.
Żółtooka nie zastanawiając się długo spaliła swój bandaż. Wstała i ustawiła się w jednej linii z Ianem, który w tym momencie nie był w ruchu bo wystrzeliwał kolejną serię pocisków w przeciwnika. Skupiła swoją moc na ręce gdzie znajduje się znak kontraktu. Dała znać psu. Nie zdążyła zgromadzić tyle ile chciała, ponieważ fala była zbyt blisko. Klops w czasie gdy dziewczyna zbierała energię odmawiał jakąś regułkę. Ian wraz z sztucznym nadprzyrodzonym spojrzeli co pozostała dwójka wyprawia, byli zdumieni. Potężna fala wody była odpierana przez mały strumień ognia. Odparowywała wodę tylko w zakresie swojej sylwetki tworząc przy okazji długi tor ognia za sobą ciągnący się do Iana aby go uchronić. Pozostała woda leciała prosto na widownie. Dzięki barierom odbiła się i rozlała się po całości ich pola walki przewracając przy okazji sztucznego nadprzyrodzonego. Ogień zniknął. Po całym zamieszaniu partner dziewczyny nie traci czasu.
-Clare weź swoją broń i biegnij na Matta! - krzyczy Ian.
-W porządku! Liczę na twój plan!
Po czym pomyślała:
-Z pewnością ma jakiś plan, nie należy do osób, którzy porywają się z motyką na słońce.
Dziewczyna podniosła broń i zaczęła biec po tej wielkiej kałuży wody na chłopaka, który jak było widać był również trochę zmęczony. Osłabiona tym wszystkim jest już coraz bliżej. Doskonale wiedziała, że sama zbyt wiele nie zdziała.
-Aaa więc o to mu chodziło!- pomyślała widząc zdziwionego Matta, który powoli jest owijany przez łańcuchy Iana(jego prawdziwa broń).
-Ale jak to, przecież broń trzyma w dłoni!
Zdawała sobie sprawę, że długo tak nie wytrzyma(Ian kontrolując łańcuchy) więc przyśpieszyła. Gdy dotarła przyłożyła chłopakowi broń do gardła i spytała czy się poddaje. Na twarzy pokonanego malowało się wiele uczuć: złość, bezradność a nawet poczucie winy(nie wiadomo z jakiego powodu).
-Niech wam będzie. - powiedział zgorszony.
W tym momencie czas Iana dobiegł końca i łańcuchy zniknęły zaś Matt dotrzymał słowa i zrobił charakterystyczny gest mówiący o tym, że się poddaje po czym wyszedł otwartym dla niego wyjściem. Dziewczyna wiodła za nim wzrokiem i stwierdziła, że powinien podjąć odrobinę starań aby się uwolnić.
-Claire! Szybko wejdź na drzewo! - krzyknął po raz drugi Ian.
Zdezorientowana dziewczyna i tym razem słucha partnera. Rzuca broń, która po chwili znika i wdrapuje się na dość potężne drzewo. W jej głowie zaczęły nachodzić na siebie różne myśli począwszy od tego czy z towarzyszem z drużyny wszystko w porządku kończąc na tym co miało miejsce chwile przed wodnym atakiem.
-Znakomicie! Czas na tego drugiego. Sztuczny nadprzyrodzony, człowiek czy nawet egzekutor mogą się różnić od siebie ale każdy ma układ nerwowy bez dwóch zdań. Ten drań gdzieś się schował ale zaraz go wypłoszę. -pomyślał.
Oddał parę strzałów, które rzeczywiście wypłoszyły chłopaka. Towarzysz Claire zgromadził w stopach już wcześniej dość dużą ilość energii i teraz ją uwalnia w postaci elektryczności. Wydawałoby się, że dotknie to tylko niewielkiego obszaru ale dzięki wodzie, która została na powierzchni, objęła znaczny obszar dzięki czemu chłopak(sztuczny nadprzyrodzony) nie miał gdzie uciec i dosięgnęło go to również.
-A więc po to kazał mi wejść na drzewo. Teraz to ma sens w końcu drewno nie przewodzi prądu. Na wszelki wypadek jeszcze nie schodzę, lepiej nie ryzykować.
Porażony chłopak leży zaś zmachany Ian podchodzi do niego. Gdy doszedł spojrzał głęboko w oczy swojej ofiary, chwilę pomyślał i spytał się czy to już koniec czy też będzie usilnie coś robić.
-A jak sądzisz? Przecież nic więcej nie zrobię, jestem porażony.
Partner Claire oznajmia sędziom, że to już koniec po czym sam( zmęczony) kładzie się na ziemię. Nie przeszkadza mu to, że przez to jest cały mokry. Dziewczyna schodzi z drzewa, urywa kawałek ubrania i zawija rękę,na której jest znak kontraktu. Podchodzi do partnera i pomaga mu wstać. Idą ku wyjściu a sędzia daje znać, że walka zakończona przed upłynięciem czasu i podaje rezultat potyczki. Ojciec Matta (przywódca strefy) spogląda na Claire jak zabójca na swoją ofiarę ale również jest nią zainteresowany.
-Zapewne teraz ciotka z bratem są zadowoleni ale pozostaje przede wszystkim czekać na werdykt czy zdałam ten egzamin. - pomyślała wychodząc z areny.
Drzewo nie przewodzi prądu... Może tak może nie ale nie radze stawać pod drzewem jak z nieba lecą pioruny.
OdpowiedzUsuńJego moc była wydobywana z nóg, więc bezpośrednio w wodę. Pioruny nie leciały z nieba.
UsuńWcale nie sugeruje że leciały z nieba, tylko że skoro drzewo nie przewodzi prądu, to nie zmienia faktu że podczas burzy się pod nimi nie staje... W teorii wda podobno też nie przewodzi prądu, ale to jakaś oszukańcza teoria i każdy kto zginął od tostera, czy lokówki która wpadła do wanny to potwierdzi. -,-
UsuńAaa spoko, sorka źle zrozumiałam :P Znaczy się czysta woda nie, ale z jakimiś zanieczyszczeniami chyba tak(ale nie jestem pewna) :)
Usuń