piątek, 17 października 2014

Rozdział 40 - Przyjaciele.

Po tym gdy dziewczyna straciła przytomność znów nawiedził ją ,,ten'' sen. Tym razem zaczęło się łagodnie:
Jako mała dziewczynka wędrowała przez park rozglądając się na różne strony. Na jej twarzy pojawił się duży niewinny uśmiech. Zaczęła bawić się z innymi dziećmi. Dzień mijał zabawnie aż nagle scenografia się zmieniła. Momentalnie wszyscy wokół niej zniknęli a ona sama w panice biegła w głąb Magicznego Lasu. Trochę to trwało co z pewnością ją zmęczyło. Doszło do ponownej zmiany scenografii. Zaczęła się standardowa część snu. Mała Claire, która miała zupełnie inny kolor oczu jak również włosów. Chodziła ona w blasku księżyca z bronią w ręku a na jej twarzy malował się smutek a jednocześnie obojętność. Ciała leżały wszędzie tak zmasakrowane, że nie dało się ich rozpoznać. Stawiała jedną nogę za drugą tak jakby nic się nie stało. Skąpana we krwi podeszła do dwóch ciał(rzuciła broń), nachyliła się a łzy zaczęły płynąć ciurkiem. Nie dało się odróżnić czy są one zmieszane z wszechobecną krwią na jej ciele czy też jest to sama krew. Przestała na chwilę płakać gdy jedna z tych dwóch osób podniosło rękę skąpaną w czerwonym płomieniu. Słabym głosem zaczęła wymawiać coś(trwało to chwilę) po czym dotknęła dziewczynę. Zaczęła krzyczeć i zalewała się łzami. Gdy nie mogła nic ujrzeć przez oczy, otarła się i spojrzała na siebie. Jej chłodne oczy znowu były niewinne jakie powinny być u małego dziecka zaś jej wygląd powrócił do takiego jaki wszyscy pamiętają. Dopiero teraz zauważyła co dokładne wokół niej się znajduje. -w tym momencie przebudziła się.
-Gdzie ja jestem? Co się właściwie stało? Znów ten sam sen?  - zaczęła sama siebie pytać w myślach.
Zdezorientowana jak również zmęczona koszmarem zaczęła rozglądać się dookoła. Ledwo usiadła a już poczuła kogoś na sobie.
-Już myślałam, że nie odzyskasz przytomności! Jak ja się martwiłam. - zaczęła lamentować Olivia.
Claire zorientowała się, że jest we własnym pokoju.
-Co ci się właściwie stało? Słyszeliśmy, że byłaś na patrolu i wszystko było okej dopóki twoja aura nie zniknęła. Gdy już wróciła to przy okazji pojawiła się na chwilę inna dość nieprzyjemna a na końcu gdy przyszli do ciebie nadprzyrodzeni z pobliskiej warty zastali cie nieprzytomną. - powiedziała zdziwiona Rose.
-A jednak miał rację, nie da się go wyczuć. -pomyślała gdy dotarło do niej co się tak właściwie stało.
-Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej. -dodała zielonooka Rose.
-Nic mi nie jest. Szczerze mówiąc nie wiem co dokładnie się wydarzyło. Byłam na patrolu i zauważyłam jakby ktoś uciekał więc chciałam pobiec za tamtą osobą ale ktoś zaszedł mnie od tyłu i film się urywa.- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Ale przecież nikogo tam nie było. - powiedział Ian.
-No wiem... Przykro mi, że więcej nie pamiętam. Może jakbym zapytała się tego kogoś łaskawie co on zamierza i czemu go nie czuje to może by odpowiedział. -powiedziała wkurzona.
-Eh... Jakim cudem przyjęli cie do pracy. Sam fakt, że oddychasz jest niemal cudem. - wtrącił się Matt.
Już miało dojść do sprzeczki ale Rose uspokoiła ich.
-Na razie nie będę im o tym mówić. Co jeśli odrzuciliby mnie? Stwierdzili, że jestem nienormalna? Musiałabym im zapewne wtedy wspomnieć to kiedy przyszedł do mnie z tą karteczką. Nieważne... Pewnie i tak nie uwierzą po za tym nie chcę im sprawiać kłopotów. Sama muszę się przygotować na to.
-Martwimy się o ciebie, inaczej byśmy tu wszyscy nie przychodzili(Rose, Ian, Olivia, Eve i Matt) Co się z tobą dzieje? Już od dłuższego czasu nie jesteś sobą. Czy coś cie trapi? Z nami możesz o wszystkim przecież porozmawiać. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi! -powiedziała nieco oburzona bliźniaczka.
-Może jesteście przyjaciółmi ale nie zawsze jesteście ze mną szczerzy! -nie mogła powstrzymać się i wykrzyknęła im to.
Każdy momentalnie spoważniał i wszyscy spojrzeli się na Claire(oprócz Eve, która sama w sobie była poważna od początku rozmowy). Nie wiadomo czy byli bardziej zdziwieni tak nagłym wybuchem dziewczyny czy samym zdaniem, które wypowiedziała.
-Chyba nie rozumiem o co ci chodzi. To znowu jakiś twój wymysł?! -powiedział Ian.
-Nie udawaj głupka!! Doskonale wiem, że wiecie coś na mój temat! O mojej przeszłości! Za każdym razem co się was pytam(z wyjątkiem Eve, która sama przyznała, że prawie nic nie wie) to zbaczacie z tematu! Zawrzyjmy układ. Jeśli wy powiecie coś co wiecie o mnie ja wam powiem część prawdy o tym co mnie trapi.

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy można być smutnym i obojętnym jednocześnie... a w każdym razie na twarzy.
    "Nie dało się odróżnić, czy są one zmieszane z wszechobecną krwią..." - to całe zdanie jest najlepszym w całej opowieść. Chociaż w sumie sama nie wiem czy i tu nie pomieszałaś czasów... Nie ważne. Geniusz ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe. Tak jakoś wpadłam na takie zdanie :P

      Usuń