Dziewczyna skorzystała z okazji. Oboje delektowali się jedzeniem.
-W sumie mogę mu teraz powiedzieć o tym... - pomyślała.
-Co się tak patrzysz? - zapytał oschle blondyn.
-Chcę porozmawiać z tobą na temat mojego drugiego życzenia złota rybko. - powiedziała zadowolona, zaś chłopak wzdrygnął się gdy usłyszał dwa ostatnie słowa.
-Mówiłem ci, że masz mnie tak nie nazywać! - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale dziewczyna ponownie się odezwała.
-Sam sobie jesteś winien tego przezwiska zaś teraz wysłuchaj mojej drugiej prośby.
-Mów bo chcę mieć to już za sobą. - odburknął.
-To życzenie również należy do długoterminowych.
-Chyba sobie żartujesz... - ewidentnie wkurzył się.
-Z góry uprzedzam, że nie zamierzam odpowiadać na żadne twoje zbędne pytania. Nie przedłużając dłużej. Pewnego dnia z pewnością będę potrzebowała jak najwięcej wsparcia w tym także twojego. Gdy nadejdzie ta chwila i będziemy po przeciwnej stronie, chcę abyś stanął po mojej stronie i mnie wspierał. Myślę, że zrozumiesz to tego ważnego dnia, ale dla jasności.... Hasłem, na które będziesz zmuszony posłuchać się mnie to ,,wariant B''. - Carl przyglądał się uważnie dziewczynie.
-Ja mam być po twojej stronie?! W co ty sobie pogrywasz?! -zaczął wypytywać, ale nie uzyskał odpowiedzi.
-Mam nadzieję, że nie domyśli się o plan odbicia Klopsa. Muszę mieć jakieś zabezpieczenie aby ta misja się powiodła. Choćbym miała współpracować z nim... Obiecuję, że uwolnię cie Klopsiku! - spojrzała raz jeszcze na blondyna i widziała jego stopniową zmianę mimiki.
-Cóż zainteresowałaś mnie tym po części. Czas żebym skrupulatniej przyglądał się twoim zachowaniom. Po za tym czyżbyś zakładała, że do tego nie dojdzie? W końcu jestem wariantem B. Z chęcią poczekam do tego dnia, w którym w jakiś okolicznościach stanę po twojej stronie.-spojrzał na nią z wyniosłością, ale zarazem z zaciekawieniem.
-Nie sądziłam, że tak szybko przyjmiesz to do wiadomości.
-Nie stanowisz dla mnie żadnego zagrożenia więc nie muszę się obawiać niczego. Ponadto nie liczę na nic niesamowicie trudnego, nie z twoim umysłem do wymyślania planów. -odpowiedział a zarazem kończył swój posiłek.
-Wiem, że nie stanowię żadnego zagrożenia, ale nie podoba mi się jego zaciekawienie... -Claire zjadła jeszcze parę kęsów i wstała.
Zamierzała oddalić się nieco od ławki i zacząć wszystko od nowa.
-Ktoś idzie w naszą stronę? Zazwyczaj egzekutorzy kamuflują własną aurę, by nikt inny nie wiedział jak potężni oni są... Być może to ktoś taki jak ja, niezbyt doświadczony? Nie... Ta aura jest zbyt przytłaczająca. - spojrzała na Carla, który był odwrócony w stronę skąd pochodziła aura.
-Jak zobaczysz tylko tę osobę ukłoń się albo stracisz głowę przez asystę. Nie zamierzam ponosić konsekwencji za niewychowanie ucznia, choć sama idea mi się podoba. Może w końcu byłoby ciszej i jeden problem z głowy by zniknął. - uśmiechnął się niezbyt przyjemnie do dziewczyny.
-No chyba sobie żartujesz?! Kim jest ta osoba, że muszę się przed nią płaszczyć albo stracę życie?
Kurczę, przepisy w tej strefie są naprawdę okropne!
-To jedna z pięciu córek króla rządzącego w tej strefie.
-Tutaj nadal panuje monarchia? Król ma pięć córek? Matko aż strach pomyśleć ile ma łącznie dzieci!
-Póki co tylko piątkę.
-Spodziewa się kolejnego?! - chciała coś jeszcze dodać, ale chłopak pociągnął ją za rękę na dół.
-Witam księżniczkę. Cóż ciebie sprowadza do mnie.
-Nie wygłupiaj się. Wstań wraz z tą dziewczyną. - powiedziała przyjemnym głosem.
Claire wstając spojrzała na twarz mówczyni. Wyglądała na około trzydzieści lat, włosy mocno kręcone, spięte z tyłu czymś w rodzaju wstążki. Dużą uwagę przykuwała piękna, majestatyczna zielona sukienka, w którą kobieta była odziana. Nie trzeba być znawcą by zorientować się, że pochodzi z wyższych sfer.
-Ojciec mnie przysłał do ciebie. Chce wiedzieć jak postępy w zleconym ci zadaniu.
-Nie wiem co o niej sądzić, wydaje się być miła i normalna, ale patrząc na Felicie to pozory mogą mylić... - pomyślała młoda egzekutorka przyglądając się księżniczce.
-W takim razie zapraszam do mojego laboratorium. Na dziś kończymy trening.
-Trening? W takim razie kim ona jest? - zdziwiła się trzydziestolatka.
-Owszem jest miła, ale co z niej za księżniczka?! Nawet nie wie, co dokładnie dzieje się w jej strefie.
-Zlecono mi żeby ją trenować. Nazywa się Claire i jest zakazanym dzieckiem.
-Och, a więc jesteś nową zdobyczą wojenną mojego ojca? Stąd ta dziwna aura, która z ciebie emanuje. Ponadto jesteś również egzekutorką, niesamowity okaz.
-Czy ona właśnie potraktowała mnie przedmiotowo?! - zmierzyła wzrokiem czarnowłosą.
Kobieta nie zdawała sobie sprawy z urażenia Claire. Nie wiedziała skąd ta dziwna, nieprzyjemna mina. Zarządziła aby pójść do laboratorium Carla i tak też się stało. Zarówno ona, jej asysta jak blondyn oddalili się.
-Więc zarówno ja jak również Felicia i Carl jesteśmy tylko łupami wojennymi... Spodziewałam się tego, ale to przykre... Uważają cie za kogoś ważnego tylko ze względu na to, że będziemy ich zabawkami, które będą odwalać najgorszą robotę... Skoro mam tak dużo wolnego czasu to pójdę po część funduszy, które dostałam i zobaczę co ciekawego sprzedają w tym mieście. - poszła w kierunku budynku.
Jak tak można?! Claire traktowana przedmiotowo! No to się musiała dziewczyna zdenerwować ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie tylko Carla zaciekawiło drugie życzenie :)
♡♥♡♥♡♥♡♥
Przedmiotowo, przedmiotowo - smutne realia tej strefy ;<
Usuń