środa, 18 marca 2015

Rozdział 77 - Jedna książka potrafi wpakować w duże kłopoty.

Claire ruszyła w stronę budynku. Przekroczyła wejście, nie odzywając się słowem do Simona, co go dość zdziwiło. Powolnym krokiem weszła do pokoju i spojrzała na lustro przy drzwiach.
-Mimo wszystko nie godzę się być łupem wojennym. Niech Makaron da w końcu o sobie znać, bo zwariuje tutaj! - odeszła, otworzyła jedną z szafek, chwyciła sakiewkę z pieniędzmi i wyszła z pokoju.
Miała już wyjść na zewnątrz niebieskimi drzwiami, gdy zatrzymała się i odwróciła w stronę Simona.
-Przez to wszystko prawie zapomniałam. Czy chce pan coś z miasta? Właśnie się tam wybieram. 
-To miłe z twojej strony.- wyraźnie się zdziwił.
-Zatem jaka jest pana odpowiedź? - spytała grzecznie.
-Te przekąski, które ostatnio kupiłaś były pyszne... Albo nie, chciałbym jeszcze jakąś książkę o legendach związanych z tą strefą. - powiedział podekscytowany.
Claire uśmiechnęła się i wyszła.
-Pan Simon jak widać nie ma dużych wymagań. Biedaczysko ani razu nie miał okazji wyjść od tych paru pokoleń. Myślę, że kupię mu obie rzeczy. 
W końcu dotarła do miasta i w pierwszej kolejności udałą się do sklepu z przekąskami. Sama nie oparła się pokusie i kupiła parę dla siebie. Gdy zaszła do księgarni, długo zastanawiała się, co konkretnie kupić mężczyźnie. W końcu zdecydowała się na najbardziej grubą książkę. Miała już iść zapłacić za nią, gdy uwagę przykuła pewna książka.
-Ach! To najnowsza część mojego ulubionego opowiadania!!! U nas miała być wydana za miesiąc! - uśmiech malował się jej na całej twarzy.
Chwyciła ją tak szybko, jakby zaraz mieli wykupić cały zapas. Zapłaciła za obie i zadowolona wyszła ze sklepu, podziwiając nadal zakupioną przez siebie zdobycz.
-Kto by pomyślał, że znajdę tu dzieła tego autora. Wiem, że nasza strefa ze strefą ludzi ma umowę wymiany książek, aby nie hamować rozwoju własnych artystów, ale kto by pomyślał, że ludzie mają również z egzekutorami taki układ. Chciałabym jeszcze chwilę pochodzić, ale taka perełka wśród mojej kolekcji nie może długo czekać na przeczytanie! Oddam panu Simonowi o co prosił i zabiorę się do czytania!
Nie zwracała uwagi, co dookoła niej się działo i zaczęła biec. Zrobiła tylko parę kroków i wpadła na kogoś.
-Och przepraszam, byłam zapatrzona i nie zauważyłam ciebie dziewczynko. Wybacz, ale teraz się spieszę.- wstała i już chciała ruszył, gdy drogę zagrodzili jej dwóch egzekutorów, krzyżując wspólnie dwie bronie.
Claire nie wiedziała co się dzieje.
-Co ty sobie myślałaś?! Jak mogłaś mnie tak znieważyć, na kolana i błagaj o litość! - wykrzyknęła zezłoszczona dziewczynka.
Claire odwróciła się i przyjrzała potrąconej przez nią dziewczynce. Miała bujne czarne włosy spięte w dwa kitki po bokach głowy, delikatne rysy z grymasem na twarzy. Odziana była w delikatną fioletową sukienkę. Miała pełno złotych szlaczków na sobie, które prowadziły do dużej kokardy z tyłu (tego samego koloru).
-No chyba sobie żartujecie! Już po mnie! - zorientowała się, że wpadła na jedną z pięciu córek króla.
-Na co czekasz?!
Dziewczyna uklękła przed młodą arystokratką i z niechęcią zaczęła prosić o wybaczenie.
-Dla mnie jesteś za mało wiarygodna. - odwróciła się i zaczęła iść w drugą stronę.
Straż zamachnęła się na Claire. Wystraszona, była gotowa walczyć o własne życie. Chciała już wypuścić strugę ognia w stronę służby, ale ktoś ją powstrzymał. Kobieta, która niedawno rozmawiała z Carlem, pojawiła się przed nią. Straż zatrzymała się.
-Co ty sobie wyobrażasz siostro? Chcesz od tak odebrać komuś życie?! Wiesz kim jest ta osoba, która jest za mną? - zezłościła się na dziewczynkę.
Egzekutorka odziana w fioletową sukienkę odwróciła się i znamiennym skinieniem głowy pokazała, że nie wie.
-To jest ważna osoba dla naszej strefy. Ona jest zakazanym dzieckiem, ojciec niedawno ją tu ściągnął! 
-Teraz to na pewno mi się oberwie od taty! Nie mów mu nic o tym, co teraz tu zaszło. - wystraszyła się.
-Król chyba musi być surowy, skoro obie z takim przejęciem mówią o nim. - pomyślała.
-Możesz kontynuować to co chciałaś wcześniej zrobić. - uśmiechnęła się trzydziestolatka.
-Nie powinna pani być teraz z Carlem? - zapytała nieśmiało.
-Oczywiście, że z nim byłam. Ojciec przyszedł osobiście do nas więc byłam tylko tam zbędna. Idź już, muszę nauczyć dobrych manier moją niewartą siostrę. - gdy wypowiadała ostatnie zdanie, widać było na jej twarzy grymas.
-Dziękuje bardzo...- Claire zebrała rzeczy, które kupiła i jak najszybciej oddaliła się od nich.
Doszła do budynku, wykonała potrzebne czynności i przeszła przez pierwsze niebieskie drzwi.
-Witam cie z powrotem. - uśmiechnął się do dziewczyny.
Mężczyzna nie miał na sobie zbroi, tylko ubranie podobne do tego, które ostatnio podziwiała dziewczyna.
-Witam. Proszę, przyniosłam to, o co pan prosił. - podała książkę i przekąski.
-Nie musiałaś aż tyle tego kupować, w dodatku dałaś mi obie rzeczy, o które prosiłem. - mimo wszystko widać, że był wdzięczny za to.
-Nie ma pan możliwości odwiedzenia miasta, więc gdy tylko będę miała taką okazję, pomyślę również o panu. Może to zabrzmi dziwnie, ale jestem ciekawa. Czy monarchia zawsze obowiązywała w tej strefie?
-Ach no tak, nie interesowałaś się takimi rzeczami przedtem. Pewnie takie pytanie zrodziło się w tobie, gdy najstarsza córka obecnego władcy przyszła do ciebie i Carla? Och więc u was nie ma króla?(zrozumiał dopiero teraz zdziwienie Claire, zadając to pytanie) Owszem panuje tu monarchia, ale żadna z dynastii nie dotrwała więcej niż pięć pokoleń. Można rzec, że to trochę jak niewiadoma klątwa. Obecna dynastia panuje tu piąte pokolenie i jak widać to koniec. Niezależnie jak bardzo stara się królewska para, to nie są w stanie wydać na świat męskiego osobnika.
-Nie sądziłam, że to może być tak pokręcone... - dziewczyna spojrzała się na Simona, który był najwyraźniej czymś przejęty.
-Wybacz Claire, zaraz będę miał następną osobę, która chce przekroczyć gmach tego budynku. Z chęcią porozmawiałbym jeszcze chwilę z tobą. - złota zbroja momentalnie znalazła się na ciele mówcy.
-Ach rozumiem, już idę. - zaczęła kroczyć w stronę niebieskich drzwi.
Sięgnęła ręką w stronę klamki, ale zaprzestała dalszego działania, gdy usłyszała głos rycerza.
-Zanim wyjdziesz, powiedz mi jedną rzecz. Czy tylko moją wioskę widziałaś wczoraj...? -spytał niepewnie.
-Nie. Było coś jeszcze. Wiele przemknęło mi przed oczami, aż w końcu pojawił mi się moment spotkania pana z Blaisem Jespansem.
-Rozumiem, dziękuje ci za szczerość. Utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu, że podczas mojego snu nie mam władzy nad tą pieczęcią i własnym umysłem. - widząc, że mężczyzna nie zamierza więcej mówić, przekroczyła drzwi.
Zgodnie z zamiarem gdy tylko znalazła się w pokoju, zaczęła czytać książkę. Pod wieczór poszła na kolację, później zaczęła przygotowywać się do snu i zastanawiała się wiele nad tym co dziś przeżyła. Jedną z ważniejszych rzeczy, o których myślała było zachowanie dziewczynki. Nie była w stanie pojąć jak tak mała drobna osoba mogła po prostu wydać wyrok śmierci. Nastawiła sobie budzik i niedługo po tym zasnęła.

2 komentarze:

  1. Hmm... zachowanie córek królewskich jest jakieś dziwne
    A najdziwniejsza była była rozmowa między siostrami
    (Jej! Nie mogę się doczekać jak to się wszystko wyjaśni)

    Biedny Simon musi cały czas siedzieć w tym budynku
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dość specyficzne są te córki. Oj tak... Biedny Simon ;/ (sama nie mogłabym chyba tyle wysiedzieć w jednym budynku)

      Usuń