Czas mijał, a myśli dziewczynki dotyczyły wszelakich scenariuszy.
-Może powinnam zobaczyć, czy już wracają? Przez to,
co mama stworzyła nie mogę ich wyczuć, tylko widzę otoczenie. Jest noc,
więc muszę się upewnić, że niczego nie ma w pobliżu. - skupiła się i jej oczy zmieniły barwę.
Jej
możliwości widzenia w tak ciemnym miejscu były teraz o wiele lepsze.
Rozejrzała się dookoła i nie widziała niczego, co mogłoby jej sprawić
problem. Wyszła z fragmentu przestrzeni, objętego mocą rodzicielki i chciała przejść
się kawałek. Niestety zaraz po tym, gdy przekroczyła granicę, doznała
szoku. Poczuła wiele aur unoszących się w powietrzu, należących do
nadprzyrodzonych. Jedne były mocniejsze, inne ledwo wyczuwalne. Jej
zdolności nie są wystarczające, aby czuć na dłuższe dystanse, więc
musieli być niedaleko. Przez chwilę poczuła również delikatne aury jej
rodziców. Nie zastanawiała się zbyt długo, nie zważając na
niebezpieczeństwa jakie mogą na nią czekać, zaczęła biec w stronę
całego skupiska aur. Wraz ze zmniejszaniem dystansu, słyszała
wiele krzyków, które wyrażały z pewnością wiele emocji.
-C....Co to ma znaczyć....? Co tu się dzieje? - zbliżając się coraz bardziej do danego miejsca, jej strach wzrastał.
Gdy zaszła na miejsce, nie wierzyła temu co zastała. Wielu
nadprzyrodzonych leżało w wielkiej kałuży krwi: jedni byli jeszcze żywi,
inni martwi lub rozczłonkowani. Claire wystraszyła się tego i zaczęła się
trząść. Jej wzrok przerzucił się na sytuację, która działa się przed nią. Widok nie był miły dla niej. Zauważyła kilku
okaleczonych nadprzyrodzonych, którzy zsynchronizowani napierali na znacznie zmęczonych rodziców dziewczynki. Sparaliżowało ją. Słowa, które słyszała z
ust napastników dotyczyły: rzekomego buntu, spowodowanie śmierci wielu
nadprzyrodzonych, niedopilnowanie Claire i potwierdzeniem tego
wszystkiego miała być ich obrona przed napastnikami. Nikt nie zauważył
obecności ośmioletniego dziecka, ponieważ byli zajęci walką. Stało się to dopiero, gdy czerwonooka
niesamowicie głośno płakać i krzyczeć.
-Nieeee! Co ty tu robisz? Kazałam ci tam zostać! - usłyszała głos matki.
Claire
nie była już w stanie odpowiedzieć kobiecie. Jej włosy zmieniły się
ponownie na kolor czarny. Tym razem było inaczej. Nie mogła już więcej panować nad mocą, zaczęła przejmować nad nią
kontrolę. Jeden z nadprzyrodzonych podszedł do płaczącej dziewczynki.
-Byłoby lepiej jakbyś posłuchała matki. Giń! - zamachnął się, ale ku jego zdziwieniu, Claire uśmiechnęła się w tym momencie.
Broń,
którą wymierzył przeciwko niej, została od razu pochłonięta przez ciemną
energię, wydobywającą się z egzekutorki. Zaraz potem przeszyła jego
ciało i mężczyzna padł.
-Co się tam dzieje? - jeden z pozostałych wojowników zaświecił lampą, którą miał przy sobie w stronę dziewczyny i wrzasnął.
Od
tego momentu Claire straciła kompletnie kontakt z rzeczywistością i moc
w pełni przejęła ciało. Można było się domyślić, co działo się później -
trójosobowa rodzina walczyła o przetrwanie.
-Dlaczego ja idę
wbrew mojej woli? Moja dłoń jest ciężka, trzymam coś, ale co to
właściwie jest? Czemu ja jeszcze żyję? Czy dorośli nie są silniejsi od
dzieci? - to były pierwsze myśli dziewczynki, gdy odzyskała w pewnym stopniu władzę nad ciałem.
Byłoby
to niemożliwe, gdyby nie wielki wysiłek i strata dużej ilości mocy
podczas walki(w skutek czego moc powoli gasła). Nie odzyskawszy całej władzy nad ciałem, spoglądała na to, co ją otaczało podczas przechadzki. Byli to nadprzyrodzeni leżący wręcz w morzu krwi. Nie robiło to na niej większego
wrażenia, czuła się wystarczająco zrezygnowana.
-Więc pomagałam rodzicom, znów to zrobiłam... - tak zareagowała, gdy zorientowała się, że jest cała we krwi, która należała nie tylko do niej samej.
Czekała
ze spokojem, gdzie ją nogi zabiorą. Cała scena toczyła się nadal
nocą, tylko blask księżyca oświecał całe pobojowisko. Zauważyła, że idzie w stronę dwóch ciał. Zbliżając się, zrozumiała, że należą one do jej rodziców. Gdy doszła do nich, ciało dziewczynki zatrzymało się. Z jej oczu zaczęły lecieć wielka ilość łez. Ze względu na dużą ilość krwi, która znajdowała się na jej ciele, nie dało się określić, czy owe łzy są zmieszane z nią, czy też substancja wydobywająca się z niej to sama krew. Poczuła,
że władza nad jej ciałem wróciła, a wraz z nią duszące uczucie
wyczerpania. Opuściła broń, uklękła przed ciałami rodziców. Ciepłe łzy
opadały na ich twarze.
-Claire, nie płacz.- zdziwiona dziewczyna spojrzała na osobę, do której należał ten głos, a była nią matka.
Kobieta odzyskała najwyraźniej przytomność.
-Mamo!! - wykrzyknęła.
-Jak ja się cieszę, że udało mi się dotrwać i zachować jeszcze znaczną część energii.
Claire
spojrzała się dziwnie na kobietę, wręcz z pytającym wzrokiem.
Czarnowłosa, dorosła egzekutorka wyciągnęła delikatną rękę w stronę
córki. Pogłaskała ją po głowie, po czym przeniosła ją na wysokość klatki
piersiowej.
-Nie ma potrzeby żebyś to wszystko pamiętała. W końcu
zdałam sobie sprawę, jak ci pomóc. Szkoda, że ta późno... Nie martw
się, wszystko będzie dobrze.- powiedziała ciepłym, choć słabym głosem.
Dziewczynka patrzyła i nie wiedziała o co chodzi, zaś kobieta kontynuowała:
-Zanim
to zrobię, mam do ciebie jedną wielką prośbę. Jeśli z jakiegoś powodu
to się nie uda i wspomnienia wrócą... Żyj! Nie pozwól by zadręczyły
twoją duszę i proszę nie miej mi tego za złe. Robię to dla twojego dobra. - ręka kobiety zaczęła mienić się różnymi kolorami.
Claire
poczuła okropny ból w klatce piersiowej i pomimo prób, nie była w stanie się odsunąć. Widziała jak cała energia życiowa matki jest wtłaczana do jej
małego organizmu. Jej włosy i oczy zaczęły zmieniać kolor. Gdy cały
proces zakończył się, usłyszała głos po prawej stronie. Spojrzała na na światło w oddali i upadła na ziemię.
-Claire, Claire? Słyszysz mnie? Ej co ty jej zrobiłaś?!
-Czyj to głos? Brata? - zaczęła odzyskiwać przytomność po
całej sekwencji wspomnień.
-Że
co takiego?! Kurde powinna być ze mną na treningu, jeśli coś jej się
stanie, to oberwie mi się przez nią! Ej ty, wstawaj natychmiast! Koniec
tego wylegiwania się na trawie!
Dziewczyna otworzyła oczy i widziała przed sobą Carla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz