Minął miesiąc od konfliktu Claire i Felicii. Od tamtego czasu obie dziewczyny nie
miały ze sobą kontaktu. Egzekutorka dowiedziała się, że karą
zielonowłosej były prace na rzecz strefy, zaś teraz została
zaciągnięta na stałe do armii. Tymczasem nastał kolejny dzień, a z nim narzekania
dziewczyny.
-No kurcze! Jak długo będę się męczyć z zakładaniem
tej zbroi?! Niby taka wymiarowa, ale ciężko ją założyć!! Choć z drugiej
strony lepiej ją mieć na sobie, nie wiem czego mogę się spodziewać na egzaminach...- na chwilę zamilkła -
Makaronie, dlaczego milczysz i nie dajesz oznak życia? Czy coś ci się
stało? - zapięła ostatni pas i założyła hełm.
Wyszła z pokoju i ruszyła w stronę schodów. Przeszła przez pierwsze niebieskie drzwi i ujrzała Simona.
-Jeszcze tylko trzy dni do egzaminu. Jak samopoczucie?
-Bywało
lepiej. Dziś znowu będę walczyć z Carlem, żeby polepszyć swój refleks.
Mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
-Z pewnością
wszystko będzie dobrze. Uwierz w swoje umiejętności, po za tym nic tak
nie daje poczucia bezpieczeństwa jak solidna zbroja. No już, już, my się
tu zagadaliśmy, a Carl pewnie czeka na polu treningowym.
Powodzenia. - otworzył drzwi przed dziewczyną.
Młoda egzekutorka przekroczyła próg i ruszyła w stronę pola. Po drodze rozglądała się dookoła i zastanawiała nad wieloma rzeczami.
-Coraz
szybciej wstajesz, w końcu poczułaś presję związaną z egzaminami.
Mniejsza z tym, wczoraj niezbyt dobrze ci szło, więc dzisiaj musisz się
bardzo postarać podczas walki. - oznajmił blondyn i przyjął
pozycję gotową do walki, a koło niego pojawiły się różnokolorowe okręgi.
Dziewczyna
również przyjęła pozę do walki wręcz, zaś ciało wraz ze zbroją
samoistnie płonęły. Ruchy Claire były zdecydowanie o wiele szybsze niż
miesiąc temu i w miarę nadążała za chłopakiem. Patrząc z boku na ich potyczkę, wyglądała ona naprawdę bardzo dobrze. Po jakimś czasie, gdy
uczennica się zmęczyła, Carl zarządził przerwę. Pierwsza czynnością
jakiej dokonała Claire było zdjęcie hełmu, aby zaczerpnąć porządnie
świeżego powietrza. Usiadła na trawie i spoglądała w niebo. Minęło pół
przeznaczonego czasu na przerwę, gdy dziewczyna nagle coś poczuła.
Zerwała się z ziemi i zwróciła się do blondyna:
-Zaraz wrócę, muszę coś sprawdzić. - pobiegła w jednym kierunku jak zahipnotyzowana.
-O co jej chodzi? Tak nagle przypomniało się jej o czymś? -zdziwił się, ale nie zatrzymał dziewczyny.
Podekscytowana egzekutorka biegła w określonym kierunku i nie zwracała uwagi na to, co ją otaczało.
-Nie wiem skąd to uczucie, ale jestem pewna! Być może jesteś na krańcu strefy, ale moja podświadomość wie, że znajdujesz się w niej! Odpowiedz mi Makaronie! - na jej twarzy pojawił się duży uśmiech.
-Claire? Nie wiem czemu, ale z łatwością mogę ciebie teraz usłyszeć. Cieszy mnie to bardzo! Jesteś cała i zdrowa! - nastała chwila ciszy - Kurczę!
-Co się stało? Dlaczego nie dałeś żadnego sygnału? Czy to już się zaczęło? Co mam zrobić?
-Niech to, plan się zmienił! Miesiąc temu chciałem się z tobą skontaktować, ale nie słyszałem ciebie. Później nie miałem już tak dobrej okazji do skontaktowania się. Zmartwiło mnie to, więc poczekałem na odpowiedni moment, gdy nie ma zbyt wielu strażników przy jednej z bram, aby zobaczyć, czy wszystko u ciebie w porządku. Wszystko było rozplanowane do ostatniej deski, ale nie mamy już czasu na zwołanie tych, którzy chcieli nam pomóc. Zostałem nakryty i chyba mnie rozpoznali. Tylko ty wiesz gdzie znajduje się nasz kochany przyjaciel. Postaraj się go uwolnić, a ucieczką ja się zajmę. - głos Makarona w myślach dziewczyny zniknął.
-Niech to, tego jedynego dnia, kiedy nie miałam sił na nic... Ten jedyny dzień, w którym nie skontaktowałam się z Makaronem... Najzwyczajniej w świecie zawiodłam! Nie mogę teraz zawieść Makarona! - zaczęła biec w stronę budynku, w którym mieszka - Ta zbroja mnie spowalnia! - jej droga wiodła przez pole treningowe.
Gdy tylko chłopak zauważył swoją uczennicę, powiedział wkurzony:
-Gdzie ty byłaś?! Koniec przerwy, będziesz musiała nieźle nadrobić ten czas, który straciłaś! Słyszysz mnie w ogóle?! Gdzie ty znowu biegniesz?!
Claire zatrzymała się na chwilę, spojrzała na blondyna spokojnym, a zarazem poważnym wzrokiem.
-Nie mam czasu na trening. Nadeszła w końcu ta pora Carl. Nieważne ile czasu mi to zajmie, czekaj na mnie pod głównym budynkiem. Czas wdrożyć w życie moje drugie życzenie, zatem słuchaj uważnie. Na mocy przysługującego mi życzenia wypowiadam te oto znaczące słowa: wariant B. - nie czekała na odpowiedź chłopaka i dalej biegła.
Carl stał chwilę wmurowany, ponieważ nie wiedział, co o tym myśleć. Nie sądził, że może to zrobić tak niespodziewanie.
-Ciekawe, nie powiem. Doczekałem się w tego dnia. Co takiego dziś się wydarzy? - spytał sam siebie z zaciekawieniem.
Tymczasem egzekutorka dobiegła do budynku i w pośpiechu wykonała wszystkie ważne czynności. Wyglądała na zdecydowaną, ale gdy otworzyła niebieskie drzwi i ujrzała w ich progu Simona, jej odwaga zmalała.
-Claire? Czy coś się stało? Zapomniałaś czegoś? Nie wyglądasz najlepiej.
-Panie Simonie... To już ten czas, czas gdy zamierzam zrealizować swój plan. Nie chcę z panem walczyć, ale muszę zadać to pytanie. Jest pan moim wrogiem czy sprzymierzeńcem? - nastała krępująca cisza.
Mężczyzna zbliżał się do mówczyni powolnymi krokami. Ustał naprzeciwko niej, a ona ani drgnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz