środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 94 - Dokąd ten korytarz prowadzi?

-Czyżby tutaj, w tej strefie lochy są dość jasną przestrzenią? Zaraz sprawdzę, gdzie tak na prawdę jestem! - chciała dać pierwszy krok na nowym terytorium, ale zorientowała się, że wpadłaby w przepaść.
Zdołała utrzymać równowagę. Przyzwyczajona do tej chwilowej ciemności, nie mogła dostosować oka do światła. W końcu opanowana, spojrzała przed siebie.
-Gdzie ja się właściwie znajduję? To miejsce nie wygląda ani na lochy ani na żadną pułapkę!
Widok, który zastała nie był tym, czego oczekiwała. Miejsce było bardzo jasne, ale zarazem  zamglone. Można rzec, że przypomina pewnego rodzaju podziemie. Ściany były zrobione z twardo ulepionego piasku, a wszędzie wystawały duże (w mniejszych skupiskach lub większych) korzenie.  Przed dziewczyną znajduje się wielki dół,u którego nie widać aby miał dno. Nie było żadnej powierzchni, na którą mogłaby naskoczyć. Kawałek od niej znajdował się dziwny mostek. Postanowiła przemieścić się na niego za pomocą rozbujanego korzenia, który chwyciła przed chwilą.
-Kurczę! Nadal nic nie widzę dookoła. Nie ma niczego, na co mogłabym naskoczyć, a czas leci nieubłaganie! - spojrzała na duży konar przed nią - Jedyne co mi pozostaje to zsunąć się po nim, w tą straszną otchłań na dole. - miała trochę obiekcji, ale zebrała się w sobie.
Skoczyła odważnie na konar i czując, że nie zerwał się, poczuła ulgę. Zaczęła zsuwać się na dół. Z czasem mgła zaczęła bardziej gęstnieć. Długo jej zeszło zanim zauważyła jakikolwiek ląd pod sobą. Zeskoczyła, odeszła parę kroków od wielkiego konara i dopiero teraz zrozumiała, gdzie tak naprawdę obecnie się znajduje.
-A więc pan Simon mnie nie okłamał! Wewnątrz siebie wierzyłam, że nie zaprowadzi mnie prosto w jakąś pułapkę. - odetchnęła z ulgą.
Stała na szerokiej, a zarazem długiej ścieżce. Po obu stronach znajdowały się cele z więźniami w środku. W tej części lochów również nie zabrakło dużych korzeni. Kraty(o ile można je tak nazwać) były zrobione z masywnych korzeni, choć nie były na tyle grube, by przysłonić wnętrze celi. Nie wiedziała, w którym kierunku zacząć poszukiwania. Postanowiła przez jakiś czas iść główną ścieżką. Po drodze spoglądała na prawo i lewo, ale nie widziała żadnej celi wystarczająco dużej, aby uwięzić w niej jej przyjaciela, choć zdarzały się nawet pięciometrowe. Doszła do miejsca, gdzie droga dzieliła się na trzy ścieżki.
-W porządku, muszę sprawdzić każdą z tych ścieżek, które prowadzą z tego miejsca. Myślę, że dobrze by było znaleźć punkt odniesienia, gdybym się zgubiła, dzięki czemu mogłabym wrócić do tego miejsca i zacząć od nowa. Nie wiem czemu jest tu jakiś dziwny pomnik na środku drogi, ale niech on będzie moim odniesieniem. -spojrzała na pomnik siedzącego egzekutora.
Był to osobnik płci męskiej, zapatrzony w dal - do połowy rozebrany, zaś z jego ciała wychodziły łańcuchy, które przykuwały potencjalnego egzekutora do dużej skały. Wybrała pierwszą ścieżkę, potem drugą i trzecią, które mierzyły zaledwie parę kroków, pomimo jej starań nie znalazła celi swojego przyjaciela. Zrezygnowana wróciła na miejsce orientacyjne i odetchnęła po bieganiu w jedną i w drugą stronę.
-Klopsiku, słyszysz mnie? Jak ja mam cie niby znaleźć w tych odmętach lochów? Makarona od razu wyczułam mimo, że nie znajdował się obok mnie! Odezwij się, niedługo czasu mi zbraknie ! - krzyknęła sfrustrowana.
-Haha, jesteś niesamowicie słaba, skoro tego nie zauważasz! - wzrok dziewczyny momentalnie zwrócił się ku mówcy.
-Gadający pomnik?!! -wykrzyknęła.
-Jaki gadający pomnik? Jestem demonem. - wyraźnie zaśmiał się i z bólem oderwał się z częścią łańcuchów od wielkiego głazu.
Claire była już gotowa do walki, ale mężczyzna nie wykazywał najmniejszej ochoty do tej czynności.
-Jak widać, ja żyję i nie jestem pomnikiem... A teraz nie owijając, podsłuchałem, że chcesz wydostać tego nowego? Co to za zdziwiona mina? Cały był przesiąknięty twoja aurą, gdy go tu przyprowadzili, więc wiem o kogo chodzi. Z chęcią ci pomogę, ale zanim to... Jak zdołałaś wejść do tego miejsca?
-Nie twoja sprawa! To ja tu zadaje pytania, a nie ty demonie! Gdzie znajdę mojego przyjaciela? W jaki sposób uwolniłeś się ze swojej dziwnej celi(w domyśle skały)? - odpowiedziała, mierząc ze spokojem mężczyznę.
-No proszę. Podoba mi się ten wzrok skierowany ku mnie. Jesteś jedną z nielicznych, która się mnie nie obawia, choć powinnaś. - przeszył dziewczynę wzrokiem, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyła w całym swoim życiu.
Jej wielka odwaga była w tym momencie znikoma, choć nie chciała pokazać tego po sobie.
-Więc całego twojego zapału nie przełamałem, interesujące... Jesteś zbyt słaba żeby samej się tu dostać, z pewnością masz jakieś układy obejmujące waszą dwójkę. Jednak wątpię, aby potomek egzekutora, który mnie tu wtrącił podstępem, wiedział o tym wszystkim. Podoba mi się coraz bardziej pomysł pomocy tobie. Z chęcią odegram się, jak tylko mogę na tym mężczyźnie. - zaśmiał się w sposób nie zapowiadający niczego dobrego.
-Został wtrącony podstępem?- pomyślała.
-Masz dziś swój szczęśliwy dzień ludzkie dziewczę. - zamachnął się rękoma, na których zwisały fragmenty łańcuchów i uderzył w ziemię.
Ziemia zatrzęsła się i powoli zaczęła znikać z pewnego obszaru. Utworzyła się przepaść przed mężczyzną.
-Tajne przejście? Czy może po prostu sam wytworzył nowe? -zdziwiła się.
Dziewczyna usłyszała odgłos z góry. Zanim się zorientowała, wielki korzeń pojawił się nad nią. Wzdrygła się, ale zatoczył kółko, ominął ją i w końcu zniknął w otchłani nowo powstałej przepaści.

6 komentarzy:

  1. Jej ale super skoda ze taki krutki

    OdpowiedzUsuń
  2. No zgadzam sie

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał :) Myślę, że następny dam w piątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej super tylko dłuższy 94 rozdziały w 2 dni niecałe przeczytałem

      Usuń
    2. O kurczę takiego komentarza się nie spodziewałam . :O Jest mi bardzo miło, że tak bardzo cie to wciągnęło :DDD Niestety muszę cie załamać, bo następny nie będzie wcale lepszy, ale na pocieszenie ci powiem, że dwa ostatnie na pewno będą mocno różnić się długością.

      Usuń