piątek, 1 maja 2015

Rozdział 95 - Poszukiwanie przyjaciela.

Dziewczyna usłyszała odgłos z góry. Zanim się zorientowała, wielki korzeń pojawił się nad nią. Wzdrygła się, ale on zatoczył kółko, ominął ją i w końcu zniknął w otchłani nowo powstałej przepaści. Nie czekając ani chwili dłużej, podeszła do korzenia.
-Skoro potrafisz oderwać się od skały, to czemu stąd nie uciekniesz? - zapytała, a jednocześnie powoli zsuwała się na dół.
-To nie takie proste, te łańcuchy blokują moją moc. Po za tym ciężko byłoby przechytrzyć tego strażnika Simona. Jeszcze wiele życia przede mną, więc pewnego dnia z pewnością wydostanę się stąd. Nie daj się oszukać sztuczkom króla, z pewnością wie, że tu jesteś. Może to wszystko kontrolować na odległość.- dziewczyna tylko przysłuchiwała się, aż w końcu głos mężczyzny nie był wystarczająco głośny, by go słyszała.
Mgła ponownie zaczęła gęstnieć, przy czym powodowała osłabienie dziewczyny. Schodząc z korzenia na ziemię, dookoła panowała ciemność i Claire na nowo musiała szybko przyzwyczaić się do niej. Dała parę kroków do przodu i poczuła jak się dusi. Mgła, która unosiła się dookoła zabierała życiowe siły z dziewczyny.
-Kurczę... Mam nadzieję, że mój kochany przyjaciel nie jest jeszcze niżej, bo nie zniosę tego... - starała się w miarę możliwości biec ścieżką, na którą wylądowała.
Rozglądała się na obie strony, ale nie widziała swojego celu. Czym dalej się przemieszczała, tym dziwniejsze stwory były umieszczone w celach. W pewnym momencie zatrzymała się. Zdjęła na chwilę ochraniacz z nadgarstka i spojrzała na bolącą rękę. Znamię oznaczające kontrakt zaczęło boleć, ale zarazem świecić.
-Czyżbym była już blisko? A może to z Makaronem coś się dzieje? - zmartwiła się. 
-Claire?!  Co ty tu robisz?! - usłyszała znajomy głos, a zarazem poczuła obecność mówcy.
-Klopsiku! Nic ci nie jest! Gdzie jesteś? Przyjdę i uwolnię ciebie!! - z radości zaczęła krzyczeć.
-Mówiłem już tobie, że nie masz niczego kombinować z Makaronem! Gdzie on właściwie jest?! Na zewnątrz? Po za tym, jakim cudem dostałaś się do tego miejsca?! - głos rozbrzmiewał ze wszystkich stron.
-Makaron jest na zewnątrz, a to jak się tu dostałam nie jest obecnie istotne! - założyła ochraniacz i starała się iść w kierunku, gdzie znamię coraz bardziej bolało.
-Jak nieistotne?! Myślałaś w ogóle jak później się stąd wydostać?!
-Teraz, gdy słyszę i czuję Klopsika, ten cały król nie da rady pokrzyżować mi planów. Może robić co chce, ale czuję obecność przyjaciela, więc nie zabłądzę. - pomyślała.
Czym dalej, tym głos stawał się klarowniejszy i w końcu odnalazła celę z wiernym psem. Ustała na przeciwko ze łzami szczęścia w oczach. Osłabienie nie było w stanie zatrzymać dziewczyny i chciała uwolnić przyjaciela.
-Słyszysz mnie? Mówię do ciebie! - zaczął zarzucać dziewczynie brak jakiegokolwiek odzewu, ale w głębi był szczęśliwy.
-Skoro kraty są zrobione z korzeni... 
Zapaliła ogień w ręku, dzięki czemu zrobiło się jaśniej wokół nich. Zdecydowanie przybliżyła rękę do korzeni, z których była zrobiona cela. Tak jak oczekiwała, zaczęły znikać.
-Widzisz? Zaraz cie stąd wydostanę!! - uradowała się.
-Nie byłbym taki pewny. Spójrz, co zaczyna się dziać.
Triumf młodej egzekutorki był przedwczesny. Gdy pewna część korzeni zniknęła, na ich miejsce pojawiały się nowe.
-Jeśli zamierzasz teraz zrobić to bezpośrednio dotykając korzeni, to nie polecam. Będą pochłaniać z ciebie moc przy bezpośrednim kontakcie. Gdyby nie to, dawno już bym się stąd wydostał. 
-Nie jestem skora do używania tego, ale nie mam wyjścia. - pomyślała czarnowłosa. 
-To na nic... Mówiłem ci żebyś nie próbowała robić tego gołymi rękoma, a co gorsza swoją bronią. - widząc, że płomień dziewczyny zgasł, domyślił się, że będzie chciała użyć broni. 
-To jeszcze nie koniec Klopsiku! 
Demoniczne zwierzę wyraźnie się zdziwiło, gdy zauważyło czarną otoczkę wokół ręki właścicielki.
-Ta czarna otoczka... Claire, dobrze się czujesz?!
Chciał już panikować, że wpadnie w szał, ale zorientował się, że stan emocjonalny dziewczyny nie zmienił się ani trochę.
-Nauczyła się w jakimś stopniu panować nad tym? - pomyślał.
-Skoro moja ciemność potrafi pochłaniać, więc co powiesz na to głupi korzeniu!! - Klops nie wiedział jak zareagować na tak dziwną wypowiedź dziewczyny.
Korzenie zaczęły znikać, ale nadal byli niepewni, czy pojawią się nowe. Oboje czekali na efekty podjętej próby.
-Niech tym razem to zadziała, bo nie wiem co innego mogłabym zrobić! Po za tym... Coraz gorzej się czuję, moja energia ucieka ze mnie!

3 komentarze:

  1. Za krutki nawet nie 5 minut czytania
    Foh :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całość opowiadania byłam nastawiona na niezbyt długie rozdziały, więc dlatego nie są stosunkowo długie.

      Usuń
    2. Niektóre opowiadania są nastawione na brak jakichkolwiek rozdziałów ;-)

      Usuń