poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 96 - Ucieczka z lochów.

Oboje czekali wytrwale na efekty podjętej próby. Korzenie znikały, ale niepewność zjadała ich od środka. Tym razem się udało. Krata nie regenerowała się, więc podekscytowana dziewczyna zwiększyła nieco swoją czarną otoczkę, aby szybciej pozbyć się wszystkiego.
-Udało się! W końcu jesteś wolny! -wykrzyknęła z radości.
Odsunęła się, a jej przyjaciel opuścił celę.
-Powinienem dać wam duży ochrzan za niesłuchanie mnie, ale teraz najważniejszą rzeczą jest wyjście stąd. Którędy do wyjścia? Byłem nieprzytomny jak mnie tu przynieśli, więc pojęcia nie mam jak stąd się wydostać. - zwrócił się do właścicielki.
-Nie martw się, poprowadzę cie do wyjścia. - postawiła pierwszy krok, ale ze zmęczenia zakręciło jej się w głowie i prawie się przewróciła.
-Nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony.

-Nie przejmuj się, wszystko jest okej.
-To wszystko przez to, że jesteś tylko człowiekiem. Ci którzy są tu uwięzieni, nie odczuwają za bardzo osłabienia. Pomogę ci. 
-Aaaa! Co ty robisz?!- schylił się i delikatnie zębami chwycił dziewczynę.
-Więc którędy do wyjścia? - zapytał w myślach, bo nie był w stanie odezwać się bezpośrednio do niej.
-Na razie musimy iść w tą stronę, gdzie znajduje się ta cela z goblinem. - nie była w stanie pokazać drogi, więc scharakteryzowała ją.
Chwilę tak stali aż w końcu Klops ruszył. Dziewczyna pierwszy raz przemieszczała się z tak wielką prędkością. Wraz z oddalaniem się od miejsca, gdzie był przetrzymywany Klops, egzekutorka czuła się lepiej.
-Zatrzymaj się! Widzisz tą wielką dziurę nad nami?
-Dziwne żeby nie było widać!
-Musimy wskoczyć do góry. Tam jest mgła o mniejszej gęstości, w której o wiele lepiej się czuję. Powinnam tam dać radę iść sama. Dasz radę skoczyć tak wysoko?
-Oczywiście, że tak. Przygotuj się! - Klops z dziewczyną w pysku przymierzał się do precyzyjnego skoku.
Nie minęła chwila, a oboje znaleźli się na górze. Demoniczne zwierzę wypuściło swoją panią i delikatnie odstawiło na ziemię.
-Wszystko w porządku? Lepiej już się czujesz?
-Tak, już mi lepiej. - odpowiedziała, choć była zdziwiona tak szybką zmianą samopoczucia.
-Szybko się uwinęłaś z tym wszystkim. - odezwał się mężczyzna, będący znów przykuty do skały.
-Nic nie rób Klopsie, jakby nie patrzeć w pewnym sensie on mi pomógł. - powiedziała, widząc gotowość zwierzaka, po czym zwróciła się w stronę mówcy - To prawda demonie, niechętnie to mówię, ale dziękuję za pomoc.
-Nie zrobiłem tego dla ciebie, po prostu chce w jakikolwiek sposób się zemścić. Wyobrażam sobie już jego minę, gdy wszystko traci spod kontroli, także jeśli uważasz to za pomoc... Zrób jeszcze większy harmider na zewnątrz, to będzie dla mnie dobra zapłata.
-Mój przyjaciel... Pewnie już zrobił trochę zamieszania na zewnątrz, więc jednocześnie spłaciłam swój dług.- uśmiechnęła się - A teraz Klopsiku... - zwierzę schyliło się, a właścicielka wdrapała się na głowę - Ruszamy przed siebie!
-Zanim odejdziesz, wyjaw mi swoje imię.
-Ech? Po co ci to wiedzieć?
-Nie mów mu! Nie wiadomo co on może knuć! -zbulwersował się dziesięciometrowy Klops. 
-Czemu nie? W sumie nie mam nic do stracenia, będzie siedział w tych lochach pewnie jeszcze długo. - zwróciła głowę ku demonowi -Nazywam się Claire.
-Claire... Z pewnością zapamiętam twoje imię. - zaśmiał się demonicznym śmiechem, który przeszył dziewczynę.
Zwierzę ruszyło przed siebie, a dziewczyna oplotła ręce wokół dużej obroży na karku przyjaciela, aby nie spaść.
-Po co powiedziałaś mu swoje imię?! Nie mam pojęcia kim był ten demon, w dodatku był podobny do człowieka! Jeśli potrafi takie rzeczy, to na prawdę musi być silny! Co ty sobie wyobrażałaś?!
-Jak zawsze musisz zaczynać dzień swoimi pretensjami?! Ja przychodzę tobie na ratunek, a ty zaczynasz znów od kwestionowania moich decyzji! - zezłościła się.
Oboje milczeli, ale gdy znaleźli się przy dużym korzeniu, prowadzącym na górę, dziewczyna zabrała głos:
-Posłuchaj. Tutaj będzie ciężej... Na górze znajduje się mostek, który z pewnością nie jest tak duży, abyś się na nim zmieścił. Ciężko będzie mi się wdrapywać po tym korzeniu na górę z tobą w formie psa w jednej z rąk. Ponadto następnie jest przepaść, więc nie dałbyś rady jej przeskoczyć jako pies.
-Więc co proponujesz? 
-Podskoczysz do góry, a ja na odpowiedniej wysokości naskoczę na mostek. Wystarczy tylko tyle, resztą się zajmę.
-Jak to resztą się zajmiesz?! Masz w ogóle pojęcie co ci się stanie jak spudłujesz?! Co z tego, że zaoszczędzimy twoją energię i czas, jak może ci się coś stać! Po za tym masz plan co dalej?! 
-Zaufaj mi... - zsunęła się z głowy i spojrzała z przejęciem w duże oko przyjaciela.
-Niech ci będzie... Tylko spróbuj spudłować, to zobaczysz!
Uradowana dziewczyna ponownie wdrapała się na szczyt swojego pupilka. 
-Nie narzekaj, tylko skacz! Makaron czeka na zewnątrz! Może być w tarapatach! - nie zastanawiając się długo, skoczył najwyżej jak potrafił.
Gdy dziewczyna znalazła się na odpowiedniej wysokości, skoczyła prosto na mostek. Upadek był nieco bolesny, ale nie chciała tracić ani chwili i rozbujała jeden z korzeni. Skoczyła z niego i znalazła się w punkcie wyjścia, czyli na końcu ciemnego korytarza.
-W porządku teraz czas na Klopsika! - zdjęła ochraniacz na rękę i zaczęła wypowiadać długą formułkę.
Przed nią pojawił się ognisty okrąg, który przekształcał się w ognistą formę Klopsa. W końcu zaczął się materializować. Po zakończeniu czynności, założyła z powrotem ochraniacz.
-Nie sądziłem, że tak to wykombinujesz. Punkt dla ciebie! - zaczął biec za dziewczyną.
Po drodze pupil narzekał na długość korytarza, choć czuł również niepokój związany ze spotkaniem strażnika budynku.
-Jak ty właściwie zamierzasz obejść tego strażnika budynku?
-Obejść? Nie rozśmieszaj mnie, to mój przyjaciel! - powiedziała z zadowoleniem. 
-Co?! Jaki niby przyjaciel?! Znów dałaś się wciągnąć w jakieś dziwne gierki! - ale dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi.
-Panie Simonie, mam nadzieję, że u pana wszystko w porządku i król nie zrobił panu krzywdy! - pociągnęła niepewnie za czarne drzwi.
Dziewczyna odczuwała troskę o przyjaciela, a Klops miał złe przeczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz