środa, 6 maja 2015

Rozdział 97 - Ostatnia rozmowa z Simonem.

Oboje obawiali się tego, co zastaną po przekroczeniu progu drzwi. Z początku przymknęli oczy, ze względu na dużą ilość światła. Znajdowali się w jasnym pomieszczeniu.
-Panie Simonie! Nic panu nie jest? 
-Claire! Wróciłaś szybciej niż myślałem. Cieszę się, że jesteś w jednym kawałku ze swoim towarzyszem! Haha, czy wyglądam jakby coś mi się stało?
-Wygląda, że rzeczywiście są w bardzo dobrych stosunkach ze sobą. - pomyślał pies.
-Ta krew na pańskim ciele... 
Podczas ich dialogu Klops przeniósł wzrok na osobę znajdującą się w klatce za nimi.
-Ach to nie moja, za bardzo mnie poniosło, ale nie martw się opatrzyłem go od razu. Nie chciałem zrobić większej krzywdy. - wskazał palcem na klatkę za dziewczyną.
Siedział w niej naburmuszały, nieco puszysty egzekutor. Nie należał do młodych osób, a jego wzrok wyglądał na taki, który dużo wie. Miał dość gęsty zarost wokół ust, zaczesane do tyłu włosy, odziany w piękne i majestatyczne szaty. Claire spojrzała na jego rękę, gdzie ma bandaż i dopiero zrozumiała słowa Simona.
-Te ciuchy mówią wszystko. Więc tak wygląda król tej strefy? - pomyślała.
-Co dalej zamierzasz zakazane dziecko? Wrócisz do swojej strefy? Nie masz innego domu. - dziewczyna pierwszy raz usłyszała głos króla.
-Nie pana interes, co chcę zrobić.
-Zresztą i tak pewnie wam się nie uda stąd uciec. Na zewnątrz jest przecież pełno egzekutorów. Będę pamiętać o tym znieważeniu wobec mojej osoby. Gdy tylko was złapią i pomogą mi się stąd uwolnić, nie zaznasz żadnej łaski.  - nikt nie zwrócił już na niego uwagi.
-Claire, przyniosłem to, o co prosiłaś. - w jego ręku pojawił się wisiorek, który egzekutorka chwyciła i zawiesiła na szyi.
Gdy skończyła tę czynność, w drugiej ręce mężczyzny pojawił się pojemnik z okiem. Czerwonooka również je chwyciła.
-Chwila, co tu się dzieje?! Co to za oko?! - zdziwił się pies.
-To oko mojego brata. Ech... Jest dużo do tłumaczenia, później ci to wszystko powiem. Klopsiku, czy dałbyś mi chwilę czasu na rozmowę w cztery oczy z panem Simonem?
-Masz minutę. - powiedział z niechęcią.
Oboje egzekutorzy odeszli znaczny kawałek od pozostałej dwójki. Zaczęli dziękować sobie nawzajem za wszystko co dla siebie zrobili.
-Wie pan... Może nie znamy się zbyt długo, ale naprawdę zżyłam się z pańską osobą... Jeszcze raz dziękuję za wszystko. - łzy zakręciły się w jej oczach i wtuliła się w odzianego w zbroję mężczyznę.
Simon tylko się zaśmiał i poklepał po głowie przyjaciółkę. Gdy ich uściski dobiegły końca i dziewczyna dała znak Klopsowi, że zaraz będą stąd wychodzić, Simon zatrzymał dziewczynę. Zdziwiło ją to, ale zauważyła przez przyłbicę, że wzrok mężczyzny wyglądał na nieobecny. Chwilę to trwało po czym rzekł:
-Kto by pomyślał, że przez ciebie znów będę chciał użyć swojej mocy... Jeśli szukasz przyjaciela, to znajdziesz go w północnej części strefy. Następnie udajcie się tą północną bramą na zewnątrz. Nie mam pojęcia ilu jest strażników, ale gdy zagłębiłem się we wszystko, to tylko przy tym wyborze widzę, że nikt was nie zostanie złapany. Nie chciałem ci wyjawiać mojej mocy, w końcu mój przyjaciel Blaise ostatecznie zakazał mi jej używać, ale tobie mogę powiedzieć...Wracając do wspomnień, gdy byłem mały... Ja to wszystko po prostu wiedziałem, bo potrafię przewidywać przyszłość. - dziewczynę zamurowało, ponieważ nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale mężczyzna popchnął ją w stronę drzwi. Klops skinął głową na znak podziękowania i znalazł się na zewnątrz zaraz za panią.
-Gdzie jest Carl?! Miał tu na mnie czekać!  - nie widząc blondyna, szybko oprzytomniała.

-Nie mam pojęcia kim on jest, ale nie mamy na to czasu! Spójrz tylko co dzieje się w oddali! - dziewczyna nie wiedziała jak zareagować na widok walczących przeróżnych stworzeń z egzekutorami.
Chwile stała tak, aż zebrała się w sobie i powiedziała:
-Rozumiem wszystko Klopsiku, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę dokończyć... Dołącz do Makarona i pomóż mu, o mnie się nie martw. W razie potrzeby wezwę was. Tak jak słyszałeś, powinien być w północnej części, zresztą co ja mówię... Z pewnością go wyczuwasz.
-Czy tobie rozum wyparował w tych lochach?! Rozumiesz, że tu każda sekunda ma ogromne znaczenie?!!  Po za tym czemu go teraz nie przywołasz?!
-Jeśli jest w tarapatach to odczucie, które mu towarzyszy podczas przywołania z pewnością tylko pogorszy sytuację, a w myślach w ogóle go nie słyszę... Dam sobie radę. Zaufaj mi tak jak w lochach. Wszystko będzie w porządku. - spojrzała proszącym wzrokiem na pupila, a ten uległ.
Wkurzony, przemienił się w swoją prawdziwą postać i ruszył w stronę miejsca pobytu Makarona.
-Nie mam chwili do stracenia. Wciąż nie wypowiedziałam swojego trzeciego życzenia. Jaka ja głupia byłam! Często o tym myślałam, ale nie wpadłam na pomysł, aby spróbować tego... Zatem chce to wykorzystać jako ostatnie życzenie!
Zdeterminowana pobiegła w stronę pola treningowego z nadzieją, że zastanie tam blondyna.
-Widzę kogoś, to pewnie on! 
Wraz ze zbliżaniem się do osoby, jej entuzjazm znikał. Przed nią stała Felicia w stroju wojownika.
-Czy ty nie dasz mi w końcu spokoju?! -zezłościła się.
-Tak myślałam, że cie tu zastanę. Wróciłaś po hełm zapewne. - wyjęła maczetę i przyjęła pozycję do walki.
-Co mnie jakiś hełm obchodzi?! Lepiej powiedz mi gdzie znajdę Carla! W nosie mam twoje zachcianki na walkę, ty chora dziewczyno!
-Carla? Szedł w pewnym kierunku i pierwszy raz widziałam u niego tak dziwną minę. Czyżby to była twoja sprawka? - chwilę dumała - W takim razie jeśli wygrasz, powiem ci gdzie się znajduje.
-Kurczę nie mam czasu na nią i walkę! Choć z drugiej strony szukanie tego oszołoma samej może zająć mi dłużej...
-Więc jaka jest twoja odpowiedź?
Claire nic nie odpowiedziała. Schowała z trudem pojemnik z okiem do środka zbroi. Kastety pojawiły się koło niej i przyjęła pozycję gotową do walki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz